– Niestety, w miarę prowadzonych szacunków te liczby rosną. W ponad 90-letniej historii naszej organizacji nie było dotąd klęski o takiej skali – wskazuje dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski. Z zapowiedzi leśników wynika, że porządkowanie tych terenów i rozpoczęcie odnawiania zdewastowanych powierzchni potrwa do połowy 2019 r.
W Lasach Państwowych całkowicie powalone albo uszkodzone zostały drzewostany na terenie niemal 60 nadleśnictw z regionalnych dyrekcji w Toruniu, Gdańsku, Poznaniu, Szczecinku, Łodzi i Wrocławiu. Najbardziej ucierpiały dyrekcje toruńska i gdańska, a zwłaszcza nadleśnictwa:
- Lipusz (aż 2 mln m3 powalonych drzew),
- Rytel (1,5 mln m3),
- Czersk (0,9 mln m3),
- Bytów (0,65 mln m3),
- Runowo (0,6 mln m3)
- Nadleśnictwo Gniezno (0,8 mln m3) w dyrekcji poznańskiej
RDLP w Toruniu w ciągu jednej nocy na ziemi zaległo albo zostało połamanych łącznie 4,2 mln m3 drzew. Tyle drewna pozyskuje się tu w ciągu 2 lat
Ucierpiały nie tylko drzewa. Ci, którzy byli w pobliżu powalonego lasu, mówią o panującej ciszy. "Większość zwierząt uciekła, wyczuwając zagrożenie, ale leśnicy odnajdują martwe albo ranne ptaki i drobne ssaki, którym się to nie udało", piszą LP. Leśnicy walczą o jak najszybsze udrożnienie dróg, mostków, dojazdów do budynków.
Według dyrektora generalnego i szefów dotkniętych klęską dyrekcji regionalnych, na przestrzeni kilku najbliższych lat dla LP koszt uporania się ze skutkami nawałnic sięgnie nawet miliarda złotych. – Kilka chwil wystarczyło, by przepadła praca czasem kilku pokoleń leśników. Ale nie załamujemy się, działamy i wykonamy wszystko, co do nas należy. Nikt nie wyobraża sobie, by tętniące do niedawna życiem i przyciągające w region wielu turystów Bory Tucholskie mogły pozostać „pustynią”, las tam powróci – zapewnia dyrektor generalny LP Konrad Tomaszewski.
Źródło: Lasy Państwowe
