Co się stało w siódmym meczu? Zostaliście zdominowani przez Anwil, to był chyba najbardziej jednostronny mecz finału.
Nie było aż tak, Anwil po prostu miał dużą lepszą skuteczność. Walczyliśmy jak potrafiliśmy, zostawiliśmy serca na parkiecie, ale w koszykówce trzeba po prostu trafiać do kosza. Im wpadało wszystko, nam mniej niż zwykle. To była największa przewaga Anwilu.
Nie trafialiśmy przez zmęczenie, presję?
To nie kwestia zmęczenia czy presji. To drobiazgi: nam kilka razy piłka toczyła się po obręczy i nie wpadła, Anwil trafił kilka trudniejszych rzutów i tym się rozpędził. Trzeba się z tym pogodzić. Wiadomo, że w takiej sytuacji srebrny medal nas absolutnie nie zadowala. Myślę jednak, że możemy być dumni, rozegraliśmy bardzo dobry sezon, a wtedy zawsze jest niedosyt, gdy kończy się na innym miejscu niż pierwszym.
Kilka razy ten finał przechodził z rąk do rąk. Który moment był kluczowy?
Każdy mecz był ważny. To był cud, że udało nam się we Włocławku odrobić stracony mecz u siebie, bo tam jest strasznie ciężko, gorąco i gościom trudno się gra. Więc to było ważne zwycięstwo, którego nie wykorzystaliśmy. W play off wykorzystywanie przewagi parkietu jest bardzo ważne, my tego nie zrobiliśmy.
Twarde Pierniki trzeci raz z rzędu na podium. Tak kibicowali...
Anwil potrafił wykorzystać przewagę na obwodzie, wy nie potrafiliśmy uwypuklić atutów pod koszem.
Bronimy indywidualnie, Anwil wykorzystuje kilka wariantów strefy. Przy takiej defensywie trudno dograć piłkę pod kosz, bo jest bardzo gęsto w tej strefie. Nie mieliśmy takiej oczywistej przewagi, trzeba było kombinować. Wychodziło całkiem nieźle, doprowadziliśmy do siódmego meczu, ale Anwil nie przypadkiem był mistrzem w poprzednim sezonie. To świetna drużyna, przegraliśmy z lepszym.
Problemy zdrowotne Roba Lowery'ego miały wpływ na wynik serii?
To bez znaczenia. Anwil też miał swoje problemy i nigdy nie szukam takich wymówek. Kontuzje to część koszykówki. Liverpool grał w półfinale z Barceloną bez Salaha i wygrał 4:0. Zrobiliśmy tyle, na ile nas było stać. Jestem dumny z siebie i chłopaków.
Szukając pozytywów: ambicja jest teraz jeszcze większa przed kolejnym sezonem?
To będzie inna historia historia, teraz jesteśmy zmęczeni, myślimy o odpoczynku. Nie wiadomo jaki będzie skład. Nie chcę myśleć negatywnie, sam pierwszy oczekuję złota co roku, kibice też tego chcą, bo widzą jak rozwija się nasz zespół. Toruń zasługuje na mistrzostwo, dlatego srebro nie może nas do końca satysfakcjonować.
Ty kończysz finał z czystym sumieniem czy jest coś, co mogłeś zrobić lepiej?
Każdy wróci do domu, przemyśli i będzie chciał czegoś lepszego. Pewnie, że marzę o rzucaniu 10/10 z gry, chciałbym być zawsze tam, gdzie piłka spadnie, grać bez strat, ale jesteśmy tylko ludźmi. Robimy co możemy, gramy i trenujemy na wysokim poziomie, wszystko podporządkowujemy koszykówce. Przegraliśmy, ale daliśmy z Anwilem wspaniały finał we wspaniałej hali dla wspaniałych kibiców obu drużyn. To był świetny sezon dla polskiej koszykówki, ale ktoś w ostatnim meczu zawsze musi przegrać.
