Kraksa wyglądała koszmarnie. Na pełnej prędkości Miedziński zderzył się z Jasonem Doylem na wejściu w 1. wiraż. Torunianin zdążył zeskoczyć z motocykla, ale z całym impetem uderzył w bandę i to pod dmuchaną osłoną. Miedziński został wykluczony i został odwieziony do szpitala. Pierwsze badania nie wykazały poważniejszych urazów, ale żużlowiec stracił na chwilę przytomność, a potem skarżył się na ból łokcia.
Prześwietlenie w szpitalu wykazało, że kość została uszkodzona w stawie. To poważna kontuzja, mogła nawet oznaczać koniec sezonu dla torunianina. To byłby ogromny problem dla Get Well. I tak słaba drużyna straciłaby jeszcze jednego ze swoich najlepszych zawodników. Miedzińskiemu z kolei przeszłyby koło nosa cele indywidualne: mistrzostwa Polski, SEC oraz finał eliminacji do Grand Prix 2018.
- Po upadku czuje się dobrze, wszystko pamiętam. Niestety ucierpiał łokieć, mam złamanie kości łokciowej i promieniowej, dzisiaj (w poniedziałek - dop. red.) czeka mnie operacja, przerwa w startach może potrwać 3-4 tygodnie. Dziękuję za słowa wsparcia, są dla mnie bardzo ważne - napisał "Miedziak" na facebooku.
TO BYŁ NIESAMOWITY MECZ NA MOTOARENIE. ZOBACZCIE ZDJĘCIA!
Rokowania lekarzy nie są aż tak pesymistyczne. Miedziński nie pojedzie w meczu z Betardem Wrocław w najbliższy weekend. Potem PGE Ekstraliga ma przerwę 28 lipca. I wtedy żużlowiec miałby już szansę wrócić do jazdy. To oznaczałoby również, że będzie mógł wystartować w Grand Prix Challenge w Togliatti 19 sierpnia.
W najbliższą niedzielę w meczu z Betardem Wrocław Get Well ma dwie opcje: wystawić w miejsce "Miedziaka" Grzegorza Walaska lub skorzystać z zastępstwa zawodnika.