www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Wczorajsza, pierwsza z cyklu rozpraw w procesie bitych dzieci ze Wzgórza Wolności, odbyła się za zamkniętymi drzwiami. W bydgoskim Sądzie Rejonowym zeznawali Agnieszka L. i jej mąż, Waldemar L.
Przeczytaj również: Znęcali się nad dziećmi. Matka i jej konkubent aresztowani
Dzieci cierpiały za nic
Bracia zostali zabrani matce 18 września ubiegłego roku. Wcześniej, przez kilka tygodni chłopcy liczący ledwie 2 i 4 lata przeżywali horror, który zgotował im Tomasz S., konkubent matki. - Bił ich i wyzywał bez powodu - wyjaśniała w rozmowie z nami sąsiadka Agnieszki L., z kamienicy przy ul. Ujejskiego.
Dzieci od czterech miesięcy przebywają w domu dziecka przy ul. Stolarskiej, na Kapuściskach. Trafiły tam z siniakami na ciele.
W sprawie bitych chłopców interweniował Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. Wnioskował o ograniczenie praw rodzicielskich dla rodziców Kacpra i Rafała. Ponadto nalegał, aby sąd dopuścił podczas procesu dowód w postaci zeznań pracowników opieki społecznej, którzy mieli kontakt z rodziną.
Wczoraj przesłuchano kilkunastu świadków.
Dziennikarze nie mieli jednak wstępu na salę rozpraw.
- Agnieszka to dobra dziewczyna - Romuald M., ojczym matki chłopców mówił na sądowym korytarzu - Nie chciała krzywdy tych malców. Panicznie bała się Tomka.
Z deszczu pod rynnę
Romuald M. zna historię znajomości Agnieszki i Tomasza od podszewki. Pamięta, jak kilka lat temu rozstała się z Waldemarem L., jej mężem. Do rozwodu formalnie jednak nie doszło, wycofała sprawę z sądu.
- Waldek trafił później do szpitala dla nerwowo chorych, przestał dawać pieniądze na dzieci - wspomina M. - Agnieszka nie miała za co się utrzymać. Tomka poznała w domu samotnej matki.
Przeczytaj również: Matka i jej konkubent znęcali się nad sześciorgiem dzieci. Zostali aresztowani
To była zła znajomość
Gdy wydawało się, że Agnieszka, która dziś ma 27 lat, powoli staje na nogi, jej życie znów legło w gruzach.
- Tomek ćpa - Romuald M. nie przebiera w słowach. - Miał na Agę zły wpływ. Zaczęli się też tatuować. Ona tego nigdy przedtem nie robiła. A on już się nie hamował, wpadał w furię, jak widział, że Agnieszka odbiera telefon ode mnie. Lał chłopców za byle co. A czemu winne te maluchy?
Mężczyzna twierdzi, że jego pasierbica bała bezradna: - Nagrała telefonem, jak Tomek wydziera się na chłopców. To miał być dowód, ale na jej niekorzyść przemawiało, że w nagraniu nie słychać, żeby uspokajała Tomka.
Oboje we wrześniu zostali aresztowani na trzy miesiące. Sąd przedłużył areszt. Wczoraj nie zapadła jednak decyzja, czy matce i ojcu dzieci zostaną odebrane prawa rodzicielskie. - Następna rozprawa odbędzie się w lutym - wyjaśnia Włodzimierz Hilla, rzecznik sądu.
Osobno, za znęcanie się nad dziećmi odpowie Tomasz S. Jego rozprawa odbędzie się jeszcze w tym tygodniu.
Udostępnij