Elana Toruń - GKS Przodkowo 6:0 (2:0)
Bramki: Kościelniak (2), Ciechański (28, 55), Kozłowski (48), Stąporski (80), Kraska (87)
ELANA: Nowak - Dobosz, Mysiak, Urbański, Górka - Kościelniak, Lenartowski (82. Felsch), Stefanowicz, Lenkiewicz - Ciechański (72. Stąporski), Kozłowski (64. Kraska).
Elana w tym sezonie przyzwyczaiła kibiców do długiego oczekiwania na gole, decydujące trafienia były często w końcówce spotkania. Tym razem fani nie zdążyli się dobrze rozsiąść na trybunach, gdy padła pierwsza bramka.
Zaczęła się 2. minuta, gdy Kordian Górka przedarł się prawym skrzydłem. Dośrodkował, piłka bilardowo odbiła się między obrońcami i trafiła do Dominika Kościelniaka, który precyzyjnie posłał ją obok słupka.
Szybko zdobyte prowadzenie ustawiło mecz. Elana zaczęła grać spokojnie, bez presji, ale momentalnie potrafiła przyspieszyć i stworzyć kolejne zagrożenie. Jeszcze w 1. połowie groźnie strzelał Filip Kozłowski już pola karnego, ale minimalnie chybił. Chwilę później gospodarze pokazali, że lewe skrzydło także mają mocne. Dośrodkował tym razem Adam Dobosz, a piłka spadła prosto na głowę Daniela Ciechańskiego (gol w drugim kolejnym meczu).
Goście nie mieli wiele do powiedzenia. W pierwszej połowie tylko raz zagrozili bramce gospodarzy, o rzucie rożnym w 25. minucie. Po przerwie też zresztą nie prezentowali się lepiej, zwłaszcza defensywa nie była atutem GKS.
A torunianie grali swoje. Druga połowa zaczęła się jak pierwsza. Filip Kozłowski wykorzystał brak zdecydowania obrońców GKS, odebrał im piłkę i w sytuacji sam na sam pewnie ograł bramkarza. To siódmy gol napastnika, który został właśnie najlepszym strzelcem Elany.
To nie było ostatnie słowo rosłego napastnika. 10 minut później Kozłowski wystąpił w roli asystenta i kapitalnie zagrał piłkę do Ciechańskiego, który znalazł się sam przed bramkarzem GKS.
Na deser kibice obejrzeli najładniejszą bramkę w meczu. Rezerwowy Mateusz Stąporski przymierzył zza pola karnego tuż pod poprzeczkę.