https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Aleksander Doba po raz trzeci popłynie kajakiem przez Atlantyk

Marek Weckwerth
Aleksander Doba w swoim kajaku na środku Atlantyku.
Aleksander Doba w swoim kajaku na środku Atlantyku. Aleksander Doba
Atlantyk pokonał już dwukrotnie, a 29 maja wystartuje z Nowego Jorku w nadzieli dopłynięcia do Lizbony. Ta wyprawa będzie najtrudniejsza, bo jej trasa wiedzie najbardziej na północ.

Aleksander Doba (dla przyjaciół Olek) wyruszy z Nowego Jorku, a dokładniej z wybrzeża stanu New Jersey. Nowy Jork położony jest na wyspach, a kajakarz ma żelazną zasadę, by startować z kontynentu i dotrzeć do innego położonego po drugiej stronie Atlantyku.

- Pływam z kontynentu na kontynent, a nie z - i na przylegające do nich wyspy, by nikt nie zarzucił mi, że prawie pokonałem ocean - wyjaśnia Aleksander Doba. - Wyprawa musi być samotna, bez pomocy z zewnątrz i oczywiście kajakiem. Tradycyjnie podnoszę sobie poprzeczkę. Trzecia trasa będzie przebiegać najbardziej na północ, gdzie jest większe prawdopodobieństwo sztormów. Będą częstsze i mocniejsze niż dotąd i będzie chłodniej. Na pewno będzie ciekawie. Celem jest Europa.

Zanim kajakarz oddali się od wybrzeża Stanów Zjednoczonych, przepłynie w pobliżu Statui Wolności. Tam - jak mówi - trochę się pokręci, by wziąć na pokład kilku VIP-ów, w tym Baracka Obamę. W każdym razie ustępujący prezydent Stanów Zjednoczonych zapowiedział się.

Czytaj też: Aleksander Doba rekina okładał wiosłem, gdy stukał w kajak [zdjęcia]

- Jak mam płynąć tak długo przez ocean, to te parę godzin wożenia ważnych osób mi nie zaszkodzi. - Może niektóre osoby przewiozę za darmo, a niektóre po wykupieniu biletu - śmieje się kajakarz.

Polak jest doskonale znany na całym świecie, bo został Podróżnikiem Roku 2015 światowej edycji czasopisma National Geographic. U nas został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Start wybrał tak, aby nie było odpływu ani przypływu, by nie musiał walczyć z prądami morskimi. Jak wszystko pójdzie dobrze, to po trzech, czterech, a może pięciu miesiącach dopłynie do Europy. Będzie celował w szerokie ujście portugalskiej rzeki Tag i wyląduje w Lizbonie.

- Ale tym razem proszę nie dmuchać w kierunku zachodnim bo popłynę na wschód. Zatem należy raczej wciągać powietrze - radzi żartobliwie Doba.

Jego kajak noszący imię "Olo" popłynął już na pokładzie statku do Nowego Jorku. On sam doleci tam samolotem.

Pan Aleksander jest emerytowanym inżynierem mechanikiem (zbliża się do siedemdziesiątki), mieszkańcem podszczecińskich Polic. Ale jego związki z Kujawami i Pomorzem są silne - jego żona Gabriela pochodzi z Nakła nad Notecią, a on sam "od zawsze" pływa Brdą, zwłaszcza podczas corocznych dwóch zimowych spływów międzynarodowych Energetyków i PTTK.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Maciej Lenc

amator

S
Stanisław

Morze jest jego miłością ale miłość w tym wieku do takiego żywiołu może by trudna do opanowania  życzę powodzenia . ale walka z morzem jest trudna oby nie była to ostatnia przygoda .

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska