Aleksander Griszczuk w sobotę 20 sierpnia skończył 20 lat. Właśnie zaczyna się chyba najważniejszy sezon w jego karierze. Po blisko dwóch latach ciężkiej walki o powrót do zdrowia skrzydłowy chce wreszcie zaistnieć na parkietach w PLK.
- Nie trzeba mnie było długo namawiać do kontraktu w Toruniu. Od kilku lat współpracuję z trenerem Mitroviciem, bardzo pomógł przetrwać długą przerwę w treningach. Gdy stanąłem na nogi, poważnie porozmawialiśmy, ustaliliśmy kilka spraw. Gdy pojawiła się szansa, aby dołączyć do tak mocnej drużyny, to nie zastanawiałem się długo - mówi koszykarz.
Griszczuk ma prosty plan na ten sezon: zaangażowanie i ciężka praca na treningach oraz walka o każdą minutę gry w meczach PLK. - Moim najważniejszym celem jest powrót do formy sprzed dwóch lat. Na to potrzeba czasu, więzadeł w kolanie nie leczy się dwa tygodnie. Współpraca z tak znakomitymi trenerami w Toruniu może mi tylko pomóc - mówi skrzydłowy i dodaje: - Chciałbym wyszarpać jak najwięcej minut na parkiecie, wezmę wszystko co mi trener da. Wiem, że najwięcej zależy ode mnie i mojego zaangażowania. Zamierzam w tym sezonie pokazać, że zasługuję na kolejną szansę.
Griszczuk może grać na pozycjach 3 i 4, ale sam przyznaje, że pewniej czuje się jako silny skrzydłowy. W Toruniu będzie mógł się uczyć tej pozycji od Aarona Cela.
- Praca z takimi zawodnikami, jak Bartek Diduszko czy Aaron Cel to dla mnie ogromna szansa. Obaj są wielkimi autorytetami na parkiecie i chciałbym kiedyś osiągnąć tyle, co oni. Myślę, że niewiele drużyn w Polsce dałoby mi możliwość trenowania z takimi partnerami - podkreśla Griszczuk.
Tyle Aleksander może zyskać w Toruniu, a co on sam może zaproponować drużynie? - Ze swojej strony mogę zaoferować dobrą atmosferę, także poza boiskiem. A na parkiecie zawziętość i ambicję. Dwa lata walczyłem o powrót do gry, nie poddałem się i to pokazuje, że potrafię walczyć o siebie.
