NFZ nie podpisze kontraktu
Ponad 4 mln złotych dostał aleksandrowski Szpital Powiatowy w Aleksandrowie Kujawskim na nowoczesny sprzęt, w tym 65 procent dofinansowania z Regionalnego Programu Operacyjnego. Powoli, po przetargach, docierają do placówki poszczególne urządzenia. Jest już nowy aparat do badań USG, są nowoczesne stoły operacyjne. Na parterze budynku, w którym znajduje się Izba Przyjęć, trwają prace adaptacyjne, które pozwolą zamontować tomograf. W placówce czekają na inny specjalistyczny sprzęt do diagnostyki, m.in. kolonoskop i gastroskop. Ale okazuje się, że nie będzie to sprzęt ogólnodostępny, nawet odpłatnie
- Niestety, Narodowy Fundusz Zdrowia odmownie rozpatrzył nasz wniosek o zakontraktowanie usług na tym sprzęcie. Będzie on mógł służyć jedynie pacjentom szpitalnym. Nie ma też mowy o usługach odpłatnych, bo urządzenia zostały kupione z dofinansowaniem z RPO - tłumaczy Zbigniew Jankowski, dyrektor szpitala. Nie kryje rozczarowania. - Nie rozumiem takiej polityki. Najtańsza jest ponoć profilaktyka i leczenie wczesnego stadium chorób. Sprzęt, który powoli spływa do naszego szpitala, miał służyć głównie diagnostyce.
Nie będzie pieniędzy za nadwykonania
Nie ma też mowy, żeby kłaść pacjenta na dzień-dwa w szpitalu, by można go było przebadać na przykład tomografem, bo to kosztuje i bije w zakontraktowaną ilość szpitalnych procedur. Te co roku są przekraczane, bo trudno przewidzieć precyzyjnie, ilu chorych trafi do szpitala, a lekarze nie wezmą na siebie odpowiedzialności za życie i zdrowie pacjenta odesłanego do domu tylko dlatego, że akurat skończył się zakontraktowany limit zabiegów
Co roku więc aleksandrowska placówka, podobnie jak inne szpitale w całym kraju, ma tak zwane nadwykonania. NFZ dotąd refundował niezaplanowane procedury.
- Najgorsze jest to, że płyną do nas sprzeczne ze sobą informacje. Pani minister zapewnia, że Narodowy Fundusz Zdrowia ma pieniądze na nadwykonania, tylko rzekomo dyrektorzy szpitali nie składają wniosków. Jak co roku złożyliśmy w terminie wniosek i dostaliśmy odpowiedź, że pieniędzy za nadwykonania nie dostaniemy " z braku środków" - mówi dyr. Jankowski. - W poprzednich latach takich problemów nie było. Dwukrotnie zwracano nam pełne kwoty za nadprogramowe procedury, czasem dostawaliśmy tylko część kwoty, ale coś dostawaliśmy. Za ten rok nie dostaniemy ani złotówki.
Najwięcej nadwykonań jest na oddziałach: wewnętrznym z pododdziałem kardiologicznym, chirurgii ogólnej i chirurgii onkologicznej oraz dziecięcym. Do października uzbierała się kwota około półtora miliona złotych.
- Szpital jest po to, by leczyć chorych, ale w tej sytuacji będziemy zmuszeni ograniczać przyjęcia pacjentów do tych, których życie jest zagrożone - nie ukrywa dyrektor Jankowski. Liczy na to, że coś się zmieni, choć pismo z Narodowego Funduszu Zdrowia, który tłumaczy się brakiem pieniędzy, nie wróży nic dobrego. Dyrektor obawia się, że jak tak dalej pójdzie, z czasem dobrze radzący sobie po restrukturyzacji szpital, może znów popaść w kłopoty finansowe.