Radni z komisji oświaty złożyli do burmistrza wniosek, by w ramach oszczędności zamknąć pięć stołówek i wprowadzić w szkołach i przedszkolach catering.
- Zapoznałem się, jak funkcjonuje catering w innych szkołach i udzieliłem radnym informacji. Nie oznacza to, że jakakolwiek decyzja została podjęta. To wstępne dyskusje na ten temat - przyznał burmistrz Andrzej Cieśla. Burmistrz zapoznał się z ofertami firmy cateringowej z Torunia, i miejscowego sanatorium kolejowego. W mieście funkcjonuje pięć stołówek, po jednej w każdej placówce. Zatrudniają w sumie 16 osób.
Przeczytaj także: Jedynka Aleksandrów Kujawski wicemistrzem województwa !!!
- Spokojny byłbym o posiłki dla dzieci w ramach cateringu. Problemem są pracownicy, którzy straciliby pracę i tu trzeba znaleźć rozwiązanie - nie ukrywa burmistrz. Jego zdaniem, rozwiązanie stołówek wprowadziłoby spore oszczędności. - Moglibyśmy zaoszczędzić około sześciuset tysięcy złotych, ale problemem są osoby zatrudnione w kuchniach kuchni. Może mogliby zawiązać przedsiębiorstwo, dostarczające posiłki do placówek? - zastanawia się Andrzej Cieśla.
- O propozycji likwidacji stołówek dowiedziałam się z forum internetowego i luźnej rozmowy - mówi Renata Golec, dyrektorka SP nr 1. - Nie było żadnej oficjalnej rozmowy na ten temat. W naszej szkole z obiadów korzysta najwięcej uczniów.
Stołówka w tej szkole wydaje od 150 do 200 porcji obiadu, składające się z dwóch dań. Obiad kosztuje ucznia trzy złote i pięćdziesiąt groszy jest to opłata za przysłowiowy wkład do kotła, czyli tylko za produkty żywnościowe. Resztę pokrywa miasto.
- Dla wielu uczniów to jedyny ciepły posiłek w ciągu dnia, wykupuje je Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Kilka obiadów funduje proboszcz. Za inne płacą sami uczniowie - tłumaczy Renata Golec.
Rodzice są zbulwersowani. W szkołach podstawowych podpisują petycję, by nie likwidować stołówek.
- Boją się o jakość posiłków, które będą otrzymywać dzieci z firmy cateringowej - tłumaczy Janina Brózda, dyrektorka SP nr 3.
- Po zmianach dzieci mają mieć jednodaniowy posiłek, zupę z wkładką albo drugie danie za te same pieniądze - mówi oburzona mama jednego z uczniów SP nr 1, która ma jeszcze syna w przedszkolu.
- Miejmy nadzieję, że na dyskusjach o pomyśle z cateringiem się skończy i stołówki pozostaną - dodaje mama ucznia "jedynki".