W obu sprawach sądy rodzinne uznały argumenty ojców. Panu Januszowi sąd obniżył alimenty na byłą żonę do symbolicznej kwoty 300 zł (symbolicznej, bo w Anglii zarabia ok. 10 tys. zł), a pana Piotra w ogóle zwolnił z obowiązku alimentacji dorosłego już syna. Oto szczegóły tych historii.
Nie pracuje, bo ma zasiłki i alimenty
Wyrok w sprawie pana Janusza zapadł 1 lipca br. w Sądzie Rejonowym w Chełmnie. Sędzia Sławomir Lewandowski nie tylko obniżył kwotę alimentów na byłą żonę do 300 zł (z poziomu 700 zł), ale i w uzasadnieniu jasno wskazał, że kobieta mogłaby wreszcie iść do pracy. Jest technikiem ekonomistą z wykształcenia, jej dzieci mają już 15 i 5 lat, a tymczasem chełminianka od wielu lat nie pracuje. Utrzymuje się z zasiłków z pomocy społecznej, świadczeń typu 500 plus oraz alimentów zasądzonych na nią samą i dwoje dzieci (każde ma innego ojca).
Dlaczego pan Janusz miał łożyć na byłą żonę?
Za sprawą wyroku sądowego, przy sprawie rozwodowej. Rozwód został orzeczony z jego winy. 13 lat temu mężczyzna wyjechał do pracy w Anglii. Przysyłał żonie i córeczce 2500-3000 zł miesięcznie. Związek jednak emigracji nie przetrwał. Pan Janusz postanowił nie wracać i ułożyć sobie życie z inną partnerką. Od tego czasu płacił nie tylko alimenty na dziecko (po 800 zł), ale i na byłą żonę, która udowodniła, że popadła w niedostatek.
Przez lata u kobiety sporo się jednak zmieniło. Z kolejnym partnerem doczekała się drugiego dziecka. Ten związek też nie przetrwał próby czasu i na drugie dziecko matka również otrzymuje alimenty. Od lat nie pracuje. Jak zauważył niedawno sąd, próby poszukiwania pracy kobieta wszczęła dopiero na użytek opisywanej sprawy.
Z czego żyje była żona pana Janusza? Z alimentów na siebie i dzieci (razem 1850 zł), świadczeń 500 plus (razem 1000 zł), zasiłku rodzinnego (248 zł), dodatku mieszkaniowego (218 zł) oraz zasiłków z pomocy społecznej. W sądzie kobieta oświadczyła, że pracę zawodową zamierza podjąć... za trzy lata.
Zdaniem sądu wymagane jest podjęcie przez pozwaną skuteczniejszych starań o uzyskanie środków utrzymania, a nie opieranie się – i to przez okres wielu lat - jedynie na środkach z pomocy społecznej czy alimentach zasądzonych na siebie i dzieci. Zaś nagłe rozpoczęcie przez pozwaną poszukiwania pracy zarobkowej – przy wielu latach bierności w tej dziedzinie – stwarza wrażenie działań podjętych jedynie na potrzeby niniejszego postępowania - zaznaczył w uzasadnieniu wyroku sędzia Sławomir Lewandowski.
Nieprawomocnym jeszcze orzeczeniem Sądu Rejonowego w Chełmnie pan Janusz ma płacić żonie już tylko 300 zł. Dla niego to kwota raczej symboliczna, bo jako doświadczony stolarz budowlany w Anglii zarabia średnio 2000 funtów miesięcznie.
Całkowicie natomiast zwolniony z alimentacji został pan Piotr. Wyrok w jego sprawie, wydany w III Wydziale Rodzinnym i Nieletnich Sądu Rejonowego w Toruniu, jest już prawomocny. 21 lipca br. opublikowany został na portalu sądowych orzeczeń.
Jak ustalił sąd, pan Piotr i jego 27-letni syn od dawna są skonfliktowani i nie rozmawiają ze sobą. Mimo wieku osiągniętego przez syna ojciec co miesiąc przekazywał mu po 600 zł alimentów, a dorosły mężczyzna pieniądze przyjmował. O tym, co u syna słychać, ojciec dowiadywał się z internetu, albo od znajomych. Widząc, że dorosłe dziecko wyszło już na życiową prostą, wystąpił do sądu o wygaszenie obowiązku alimentacyjnego. Co ciekawe, syn nie protestował...
Co ustalono w sądzie?
Syn skończył studia filologiczne i obronił się już w 2017 roku. Po zmarłej matce, nauczycielce, odziedziczył dom pod Toruniem. Podjął kolejne studia, stacjonarne. Przez rok był na wymianie studenckiej w Norwegii. Przez cały ten czas ojciec przekazywał mu alimenty, a on owe 600 zł miesięcznie przyjmował.
Tymczasem sytuacja życiowa ojca pogorszyła się. Choruje, musiał sprzedać mieszkanie by pospłacać kredyty, ma na utrzymaniu córkę z kolejnego związku. Biorąc to wszystko pod uwagę, ale w szczególności samodzielność osiągniętą już przez syna, sąd wygasił obowiązek alimentacyjny panu Piotrowi.
"Pozwany w 2017 r. ukończył studia wyższe uzyskując tytuł magistra, a obecnie kontynuuje naukę na drugim kierunku studiów. Nadto jest on właścicielem nieruchomości. W ocenie sądu ma więc możliwość samodzielnego utrzymania się - podsumował sędzia Piotr Kawecki z Torunia.
PS Imiona ojców zostały w tekście zmienione.
