Amatorzy fałszywych alarmów zapłacili prawie 3 tys. zł grzywny. Przyczyną bezpodstawnych wezwań był w głównej mierze wypity alkohol. Tylko w maju policjanci ukarali dwie osoby. Mieszkanka gminy Debrzno podczas rozmowy z dyżurnym używała w stosunku do niego słów nieprzyzwoitych. Po chwili rozłączyła się. Po kilku minutach zadzwoniła na pogotowie i wezwała karetkę do rannej kobiety w Rozworach. Karetka jechała niepotrzebnie ponad 40 km. Kobieta zapłaciła 700 zł grzywny. Z kolei Grzegorz J., mieszkaniec Płonicy, prosił o interwencję w stosunku do mężczyzny, który biega z nożem za dziećmi bawiącymi się na podwórku. Takiego zdarzenie nie było. Za fałszywy alarm mężczyzna zapłacił 500 zł mandatu.
Człuchowscy policjanci ustalili jeszcze kilku sprawców fałszywych wezwań: w październiku 2008 r. mieszkaniec Nowej Wsi w gminie Przechlewo wspólnie ze swoim nieletnim kolegą zadzwonili na pogotowie. Podczas rozmowy z dyspozytorką używali w stosunku do niej słów obraźliwych. Dorosły został ukarany 300 zł mandatem. Sprawą nieletniego zajął się sąd rodzinny. W grudniu ub. r. Grzegorz K., mieszkaniec Kujanek, poinformował policję, że został potrącony przez samochód. Pogotowie zabrało go na obserwację do szpitala. Tam spędził trzy dni. Przyznał się później, że wszystko sobie wymyślił, bo był głodny i zmarznięty, a miał daleko do domu. Chciał odpocząć w szpitalu. Mężczyzna zapłacił 500 zł grzywny.
- Tego rodzaju zachowania odciągają funkcjonariuszy od ważnych zadań - mówi Alicja Ceitel, rzeczniczka człuchowskiej policji. - Policjanci reagują na każde zawiadomienie, więc także na te fałszywe. Przestrogą dla fałszywie alarmujących powinno być to, że rozmowy z numerami alarmowymi policji, straży i pogotowia są nagrywane i ustalenie sprawcy to dla policji tylko kwestia czasu. W każdym przypadku zostanie on ukarany.