https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Amury brzuchami do góry

Marietta Chojnacka
- Nikogo nie interesuje, że w leśnym jeziorze w Trzcianach padły tysiące ryb - mówi mieszkaniec Sikorza. - Wędkarze nic nie robią, aby je posprzątać. Jak można dopuścić do takiej masakry?

Smród i żer

Czytelnik z Sikorza twierdzi, że zawinili wędkarze, którzy na jeziorze Łapionek w lesie koło Trzcian zapomnieli zimą wyciąć przeręble. - Każdy wie, że ryby pod lodem zdychają z braku powietrza. Wystarczyło zrobić przeręble i przykryć je snopkami słomy. Bez tego tysiące dorodnych karpi i sumów podusiło się z powodu zaniedbania sępoleńskich wędkarzy - _dodaje. - _Nikt tego nie sprząta, smród bije na kilka metrów, a ptactwo ma żer. Aż dziw, że te ptaki zarazy po Trzcianach jeszcze nie rozniosły.

Zapomniany Łapionek

Sprawdziliśmy, które koło dzierżawi jezioro Łapionek. Okazało się, że akwen należy do Polskiego Związku Wędkarskiego Koła 121, któremu prezesuje Kazimierz Goldyszewicz. Poza niewielkim Łapionkiem wędkarze z Koła 121 dzierżawią jeszcze pięć jezior, w tym także Niechorskie i Sępoleńskie.

Prezes Goldyszewicz przyznaje, że koło w tym ponaddwuhektarowym jeziorku w lesie w Trzcianach nie zapobiegło przydusze i ryby podusiły się. - Na pewno nie są to tysiące karpi i sumów - _zapewnia. - Ryby nam padły, smrodu nie ma. Na brzegu było 36 amurów. Padnięte ryby wciąż są w wodzie i są dobrym pokarmem dla innych. Jeśli fala je doniesie do brzegu, to sprzątamy. _

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska