Któż lepiej wie, jak wygrać z Anwilem, jeśli nie Urlep. To przecież on budował drużynę, która zdobyła w 2003 r. jedyne w historii mistrzostwo Polski (wcześniej cztery ze Śląskiem Wrocław), prowadził zespół w sumie przez cztery sezony i zna w Hali Mistrzów każdą klapkę w parkiecie. Czy to wystarczy, żeby pokonać świetnie spisujących się włocławian (9-1) i wyciągnąć z kryzysu zespół Turowa (6-4), który rozstał się z trenerem Sasą Obradoviciem? Na pewno Urlep jest dużym atutem - doskonale zna polską ligę, wprowadził biało-czerwoną reprezentację do ME w 2007 r. i potrafi z każdego z zawodników wydobyć wszystko, co najlepsze.
Ponownie zgaszą Znicz?
Ale zmianami nie przejmuje się Anwil, który kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. A na dodatek, w sobotni wieczór trener Igor Griszczuk będzie miał do dyspozycji najsilniejszy skład z Tuljkoviciem i Szubargą.
Włocławianie poznali też rywala w czwartej rundzie Pucharu Polski i... odetchnęli z ulgą. Losowanie co prawda łaskawe nie było, bowiem ponownie zmierzą się ze Zniczem Jarosław (przed kilkoma dniami pokonali rywali w lidze 77:60), ale już nie będą musieli jechać w daleką podróż. Drugie losowanie wskazało właśnie na Anwil, jako gospodarza meczu. Spotkania czwartej rundy odbędą się 16 grudnia, ale mecz we Włocławku został przełożony na 6 stycznia (Znicz 15 grudnia gra zaległy mecz ligowy u siebie z Energą Czarnymi Słupsk).