Bliscy żyli w strachu na pewno, gdy nie odzywali się po trzęsieniu ziemi w Nowej Zelandii. A oni leżeli akurat w namiocie - Ania się przebudziła i pyta męża, co to, a Szymon: - Chyba trzęsienie ziemi. Ale spokojnie! Nam nic nie grozi. Idźmy spać!
Faktycznie, w namiocie byli bezpieczni, a trzęsienie, jak później się zorientowali, było faktycznie silne, w podawanej skali - 7,5. Cały czas razem, nie rozstawali się nawet na chwilę. Ania zdradziła - owszem, zdarzały im się potężne kłótnie, ale zaraz pojawiała się chwila refleksji, że i tak trzeba temat przegadać. W namiocie nie można trzasnąć drzwiami i wyjść do drugiego pokoju. Taka podróż to także luksus. Które z dzisiejszych pracujących małżeństw go ma? Mało romantyczny Szymon częściej niż zwykle dawał Ani kwiatka, choć ona się śmieje i od razu zastrzega, że najczęściej wtedy, gdy wracał z krzaczków za tzw. „potrzebą”. Zobaczyli, w jakich warunkach żyją inni, więc czerszczanie na piątkowej prelekcji w domu kultury zobaczyli nawet fotki toalet z wielu krajów. Japonia, Indie, Kambodża. Co kraj - to obyczaj.
Ludzie - temat rzeka. Czasami, zapraszani, zostawali u kogoś dłużej. Pod względem ciepła, które otrzymali od gospodarzy, chyba najbardziej ujął ich Tadżykistan. Nocowali u młodego małżeństwa z osiołkiem. - My przecież wszyscy równi jesteśmy - usłyszeli, więc położyli się do jednej izby z nimi i ich matką.
Dwa młode małżeństwa - jedno właśnie w dwuletniej podróży, drugie - z domu wyjeżdżające tylko dwa razy do roku, bo drogi nie pozwalają na częstsze wyjazdy.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Na dłużej zatrzymali się w jednym z domów dziecka - zachorowali wychowawcy, więc chętnie pomogli. Dzieci i ich uśmiechnięte buzie. Chyba je Szymon najchętniej fotografował - w Mongoli na przykład malca z odmrożonymi policzkami, ale i w Indiach, Birmie, we wszystkich 23 krajach, w których byli. Sami mają też wiele swoich fotek. Inżynier Szymon miał problem, gdy musiał zakomunikować szefowi swoją decyzję o tym, że rzuca pracę. Szef pewnie potem zazdrościł, gdy zajrzał na bloga małżonków - www.wlasnadroga.pl. Po przebudzeniu mieli na przykład widok na Annapurnę. Ich środkiem lokomocji były rowery, ale podróżowali też samolotem, promem, koleją transsyberyjską. Z jedną ze swych ulubionych rodzin później się spotykali, bo i oni wyruszyli w podróż, a do Czerska i Łęga, jak ich jeszcze nie było, przyjechał ich inny nowy znajomy.
Nie zachorowali ani razu, tylko - bywało - że Szymon się „struł”, jak wtedy, gdy wypił podwójną czarkę kumysu z mleka klaczy (Ania - oddała mu swoją). Ale zachorowali na chorobę nieuleczalną - podróżowanie.
Swoją drogą, chętnie przeczytalibyśmy książkę reporterską, b no i te piękne zdjęcia! Jej wydanie pozwoliłoby na zebranie funduszy na kolejną podróż. Namawiamy!