Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 77:75
Kwarty: 19:30, 18:13, 23:14, 17:18
ANWIL: Dykes 20 (2), Almeida 14 (2), 8 zb., 7 as., Jerrells 10 (1), Mielczarek 6 (1), Radić 4 oraz Jones 12, Sulima 7, Pluta 2 Clarke 2, Tomaszewski 0.
POLSKI CUKIER: Jackson 20 (4), 8 as., Kulig 17, 10 zb., Cel 13 (1), Diduszko 8 (2), Trotter 5 oraz Bragg 8, Ramljak 4, Samsonowicz 0, Woods 0.
W meczu o ostatnie szanse na play off Anwil był osłabiony. W barwach gospodarzy nie było już Walerego Lichodieja, którego kontrakt został rozwiązany (Rosjanin trafił do Legii Warszawa). To było do przewidzenia, ale już absencja nowego kapitana zespołu Przemysława Zamojskiego (wypada na trzy tygodnie z powodu urazu kości piszczelowej) to duży już problem dla trenera Przemysława Frasunkiewicza.
Anwil rozpoczął od 8:2, ale serią 8 punktów odpowiedział Aaron Cel, który ostatnio był mocno pod formą. Torunianie lepiej grali w defensywie i kolejne minuty wygrali aż 4:21. Polski Cukier łatwo zbudował dwucyfrową przewagę, a w 1. kwarcie miał 60-proc. skuteczności.
Torunianie swoje problemy mieli jednak od początku 2. kwarty, gdy dojechała do Hali Mistrzów defensywa Anwilu. Polski Cukier na pierwsze trafienie z gry czekali prawie 4 minuty.
Anwil nie potrafił jednak przekuć tego na efektywne akcje w ataku. Grał wolno, indywidualnie, z dystansu trafił tylko dwa razy, miał zaledwie 6 asyst do przerwy i 37 procent z gry. Pojedyncze udane akcje Jerrellsa czy Jonesa to było za mało.
W tym przeciętnym meczu (kibice jedynie wzdychali do wspaniałej serii finałowej sprzed dwóch lat) torunianie byli jednak nieco lepsi, lepiej też wykorzystywali swoje przewagi w ataku. Było już 24:37, ale nie takie przewagi trwonił Polski Cukier. Przyszła zapaść w ataku i przewaga bardzo szybko stopniała do 5 punktów.
Drugą połowę lepiej zaczął Anwil Włocławek. Gospodarzy ciągnął Almeida. Kabowerdeńczyk nie trafiał do kosza, ale zbierał, asystował i podkręcał tempo akcji gospodarzy. Rozgrzewał się z każdą minutą Jones, który łatwo ogrywał środkowych Twardych Pierników.
W ostatniej kwarcie prowadził Anwil, potem Polski Cukier (62:67 po efektownym wsadzie Bragga). Torunianie tym razem potrafili utrzymać koncentrację w defensywie w ostatniej kwarcie. Brakowało jednak gościom spokoju w ataku. Kilka zmarnowanych akcji na +9 i wreszcie w 39. minucie pierwszy swój rzut z gry trafił Almeida (72:75), a za chwilę poprawił na remis.
Kabowerdeńczyk nie dokończył meczu z powodu kontuzji stawu skokowego, ale kluczową akcję za niego wykończył Dykes. Torunianie fatalnie rozegrali końcówkę, przez blisko 5 ostatnich minut meczu nie trafili do kosza.
Obie drużyny mają teraz bilans 9-15, zajmują 11-12 miejsca. Szanse na play off wciąż są, choć bardzo niewielkie.
