Rasta Vechta - Anwil Włocławek 89:76 (23:19, 17:14, 22:29, 27:14)
RASTA: Simpson 30 (6), Vasturia 15 (2), Wainright 13 (4), Kessens 2, Di Leo 0 oraz Murphy 15, Young 12 (4), Herkenkoff 2.
ANWIL: Freimanis 17 (1), Wroten 15, Simon 9 (1), Ledo 4, 10 zb., 7 as., Milovanović 4 oraz Dowe 18 (2), Sokołowski 7, Sulima 2, Karolak 0.
Anwil pojechał w roli faworyta do Niemiec, bo Rasta Vechat to personalnie najsłabszy zespół w grupie B. Szybko jednak okazało się, że przeciętny zespół ligi niemieckiej, to dużo poważniejsze wyzwanie niż rywale na krajowym podwórku.
Do przerwy gospodarze prowadzili 7 punktami. Anwil miał ogromne problemy przeciwko agresywnej defensywie, który zaczynała się już na włocławskiej połowie. Rasta była świetnie przygotowana do gry przeciwko Rickiemu Ledo - 1/8 w 1. połowie, mało widoczni byli Chase Simon i Tony Wroten. Mistrzowie Polski do przerwy mieli 38 procent z gry, spudłowali wszystkie 9 prób z dystansu, mnóstwo było błędów w defensywie (brak szybkiego powrotu!). Byłoby jeszcze gorzej, gdyby nie przewaga pod tablicami - 29:17 i aż 12 zbiórek ofensywnych.
Druga połowa zaczęła się od "trójki" i 10 pkt przewagi Rasty, ale Anwil grał coraz lepiej. Niemoc z dystansu przełamali Simon Wroten popisał się serią dobrych indywidualnych akcji, była coraz lepsza defensywa. Tuż przed końcem 3. kwarty Anwil wreszcie prowadził i wydawało się, że przejmie mecz.
W ostatniej kwarcie wróciły stare błędy, forsowanie indywidualnych akcji, w obronie brak krycia na obwodzie i gospodarze znowu uciekli - 73:66. To była cała seria nieudanych akcji i nie pomogło nawet pierwsze trafienie z gry Ledo. Gospodarze szukali pozycji na dystansie (16/38) i panowali na parkiecie. Co gorsza, z kontuzjami opuścili go Ledo (kolano) i Wroten (bark).
