Przednią zabawę wymyślili Reprezentanci Artystów Polskich oraz łódzka Agencja Koncertowa. Zagrać dla innych, w czasie gdy profesjonaliści grają w odległej Korei dla sławy i pieniędzy. Pieniądze przekazane przez sponsorów, także z biletów wstępu, wzbogaciły fundusz pomocy dzieciom. Część z nich trafi do Brodnicy. Patrząc pod tym kątem - warto było.
Warto było też przyjść na imprezę w letni dzień, posiedzieć na powietrzu i pooglądać w akcji ludzi, których znamy na co dzień, bo są świetnymi fachowcami różnych specjalności, samorządowcami, pracownikami administracji różnych szczebli, radnymi.
Siła ludzi
Brodnicka ekipa silna była przede wszystkim liczbowo. Taką ławkę rezerwowych chciałby mieć każdy szkoleniowiec. Praktycznie trzy drużyny w czarnych strojach - ponad 30 osób - na rozgrzewce przyprawiły o ból głowy czerwonych. W takich bowiem kostiumach zagrała Reprezentacja Artystów Polskich. Tomasz Sapryk, kapitan RAP, próbował negocjować czas trwania meczu, widząc przewagę personalną. Artystów zjechało nad Drwęcę zaledwie dwunastu. Tylko jeden na wymianę. O negocjacjach gry na remis i rzutach karnych - nic nam nie wiadomo.
Siła woli
Na boisku okazało się, że z RAP-em nie będzie lekko. Zespół grał bardzo ekonomicznie, nie trwoniąc sił na nieskuteczne bieganie. Piłka chodziła po sznurku i pierwszy go na 1:0 był tego najlepszym dowodem. Najlepszy na boisku Andrzej Andrzejewski, kaskader, zakręcił obroną VIP-ów i poseł Zbigniew Sosnowski musiał wyciągać piłkę z bramki. Sprawiający wrażenie powolnego Wiesław Tupaczewski z kabaretu OTTO podwyższył wynik na 2:0 i tak się zakończyła pierwsza część.
Sędziowie bez kartek
Na mecz w Brodnicy sędziów nie wyznaczała komisja FIFA. Była więc pewność, że nikt z Ekwadoru czy Egiptu nie będzie mieszał herbaty kabanosem umoczonym w musztardzie. Andrzej Meler, Wiesław Sobiesiński i Dariusz Orzechowski nie popełnili praktycznie żadnego błędu. Zresztą, wyszli na boisko bez żółtych i czerwonych kartek.
Wygrali bo grają
Maciej Kubica, kontuzjowany podczas meczu z artystami Korei, wyznał, że RAP trenuje przynajmniej dwa razy w tygodniu, a raz na tydzień gra mecz. Nie wszyscy mogą się stawić w różnych terminach, dlatego też szeroki skład z plakatu jest jedynie ramową propozycją. Przyjeżdżają ci, którzy akurat nie mają zajęć - na planie filmowym, w TVP, na scenie, na estradzie. Dlatego wygrywają zazwyczaj z pospolitym ruszeniem.
Dwa gole
Brodniczanie zmarnowali wiele okazji pod bramką Marka Piskorza, ale nie wszystkie. Bogusław Kuciński i Mariusz Modracki - obaj panowie związani ze Spartą Brodnica - pokazali, że można artystów poskromić. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem RAP 4:2. Zwycięzcami byli jednak wszyscy, którzy byli na trybunach, piłkarze, sponsorzy i organizatorzy spotkania. **
Artystyczne zwycięstwo
Bogumił Drogorób

Czy wynik dobry, czy kiepski - i tak najlepiej wypada się na zdjęciu.
Mecz RAP-u z VIP-ami Brodnicy zgromadził na trybunach i wokół boiska blisko dwa tysiące widzów. Przyszli oglądać zwycięstwo brodniczan. Przynajmniej w rzutach karnych.