https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Barbarzyńca na zamku

Paweł Kędzia
Spacer brodnickimi uliczkami, od lewej: Javier,  Sylvia i Silke.
Spacer brodnickimi uliczkami, od lewej: Javier, Sylvia i Silke. Paweł Kędzia
W brodnickim I Liceum Ogólnokształcącym od niedzieli goszczą studenci z Austrii, Hong Kongu i Peru. W ramach międzynarodowych praktyk prowadzą lekcje języka angielskiego.

     Przy warszawskiej SGH działa lokalny komitet AIESEC - Międzynarodowego Stowarzyszenia Studentów. Członkowie tej organizacji złożyli dyrektorowi I LO w Brodnicy propozycję przyjęcia trzech praktykantów z zagranicy. - Wyraziłem zgodę. Dla uczniów będzie to kontakt z żywym językiem angielskim - mówi dyrektor Wojciech Wasielewski. Wszystkie
     atrakcje dla studentów
     
przygotowują Agnieszka Styczeń i Michał Fafiński, nauczyciele języka angielskiego. - Są zaskoczeni naszą gościnnością. Podkreślają to przy każdej okazji - mówi nauczycielka. - Wszyscy są dla nas bardzo uprzejmi - potwierdza Javier Jesus Masias Carvaial, praktykant z Peru.
     Studentom podobają się polskie zwyczaje, zwłaszcza żywieniowe... - Obserwuję dużo podobieństw między Chińczykami a Polakami. Przede wszystkim gościnność. U nas i u was gości karmi się bardzo obficie. Im więcej zjada gość tym bardziej cieszy się gospodarz - śmieje się Sylvia Wong z Hong Kongu. - Zauważyłem, że w Peru i w Polsce bardzo ważne jest jedzenie. Uważam, że Polacy są wspaniałymi kucharzami. Macie te wspaniałe kiełbaski oraz sałatki! Mimo, że są ciężkostrawne uwielbiam je! - dodaje Javier. - Zaobserwowałam, że w Polsce jecie wędliny, czyli mięso na zimno. U mnie w kraju preferujemy raczej ciepłe posiłki - mówi Sylvia.
     Dla praktykantów to pierwszy pobyt w Polsce. - Tutaj nie jest tak zimno jak myślą wszyscy Astriacy - śmieje się Silke Nebenfuhr z Austrii. - W Polsce miałam okzaję po raz pierwszy
     zobaczyć śnieg
     
- dodaje Sylvia. Studenci przełamują stereotypy w postrzeganiu różnychch narodów. - Nie jeździmy do szkół w lamasach (rodzaj roweru) tylko samochodami, nie chodzimy ciągle w poncho i nie gramy stale na flecikach - mówi żartobliwie.
     W ciągu tygodnia prowadzą zajęcia, sześć godzin dziennie. - Uczniowie chcą ciągle więcej i więcej informacji - zapewnia Javier. Po skończonych zajęciach zwiedzają miasto. W środę poszli do zamkowego muzeum. Aleksandra Kurek, przewodniczka, opowiedziała historię zamku. Studenci zwiedzali również wystawę rekwizytów z filmu "Stara baśń". Javier był zachwycony. Przymierzał hełmy i kolczugi, strzelał z łuku, na chwilę zamieszkał w szałasie wszesnośredniowiecznych pachołków. Tak mu się spodobał, że chciał go nawet kupić!
     Javier barbarzyńca
     
wzniósł okrzyk gdy był ubrany w strój wikinga. Panie również przymierzyły hełmy. Na włosku wisiały stosunki dyplomatyczne między Austrią a Peru, ponieważ Javier stoczył zacięty pojedynek z Silke. Peruwiańczyk zadawał wiele pytań, na które skrupulatnie odpowiadała przewodniczka. Po skończonej wycieczce wpisali się w pamiątkową księgę.
     - Polskie dziewczyny są piękne, zwłaszcza brodniczanki- mówi Javier. - Nie są zimne, w przeciwieństwie do Austriaczek - śmieje się kiedy mówi do Silke. - Polacy są bardzo przystojni - dodaje Sylvia.
     W niedzielę wyjadą do innych miast polski. - Ale na pewno wrócimy jeszcze kiedyś do Brodnicy! Będzie to powrót godny Terminatora - zapewnia Javier. - Terminatora zagrał Schwarzeneger a on jest z Austrii! - dodaje Silke. Szkoła zrobi wszystko, żeby w przyszłości znowu przyjechali praktykanci.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska