Bardzo suche lato. Komendant PSP Waldemar Kierzkowski podsumował półrocze

- Lato było tragiczne. Lasy i pola były wysuszone do granic możliwości, ale trzeba od razu zaznaczyć, że ludzie są bardziej ostrożni. My siedzieliśmy cały czas jak na bombie i cały czas pod telefonem - mówił Kierzkowski. - Ale jeśli chodzi o pożary lasów, trzeba przyznać, że jest duża poprawa. Ludzie mają świadomość, że mała iskierka powoduje ogromne zniszczenia i nie wchodzą z papierosami i nie wjeżdżają samochodami na drogi leśne.

Ale, przyglądając się liczbom zdarzeń, można stwierdzić, że bieżący rok zakończy się wzrostem zdarzeń do roku ubiegłego. Nie jest to sytuacja niepokojąca. - Liczba akcji do roku poprzedniego wzrosła o 60 proc, ale trzeba zaznaczyć, że w poprzednim roku zmalała - dodaje komendant. - Największe pożary były w Tucholi przy ul. Kolejowej, w Nowej Tucholi palił się budynek gospodarczy, a przy Szosie Sępoleńskiej doszło do pożaru budynku mieszkalnego.

Pozostałe pożary były małe, co oznacza, że niegroźne. Warte podkreślenia jest to, że nie było ofiar śmiertelnych i rannych.
Strażacy mieli za to sporo pracy przy usuwaniu tzw. miejscowych zagrożeń przy kolizjach i zdarzeniach drogowych oraz usuwaniu skutków burz i silnych wiatrów. Były także interwencje przy usuwaniu gniazd owadów. - Najsilniejsze wiatry były w styczniu i wówczas interweniowaliśmy w Tucholi, Stobnie i Wielkiej Komorzy, bo były uszkodzone budynki - wymienia komendant.
Jeden z radnych spytał, czy flagi wywieszone na budynku komendy oznaczają pogotowie strajkowe. Komendant odparł, że tak, ale są w pełni gotowi i to nie znaczy, że nie będą jeździć do zdarzeń, a praca strażaków i warunki nie są takie słodkie, jak się niektórym wydaje.