- Panie Krzysztofie, sprawdziły się czarne wizje, o jakich mówił pan w noworocznym wydaniu "Pomorskiej". Przewidział pan finansowy krach i giełdowe załamania.
- W listopadzie będzie najgorsze. Szykuje się naprawdę wielki wstrząs dla banków, które sięgną do naszych kieszeni. Ci, którzy wzięli kredyty, bardzo to odczują. Listopadowy krach może być przyczynkiem do jakiegoś konfliktu zbrojnego na świecie. Skoki na giełdzie odczujemy cały czas.
- I co będzie?
- W listopadzie się__pani przekona, że rozmawia z jasnowidzem. Jesteśmy w przededniu kryzysu światowego. W Ameryce będzie wielka recesja, a kryzys się pogłębi. To odczuje cały świat.
- Coś pana niepokoi.
- Aż wolę tego nie mówić, ale mam wrażenie, że szykuje się konflikt zbrojny i dotknie on cały świat. Kryzys będzie naprawdę wielki, a takie sytuacje w historii rozwiązywały wojny - takie jest wyjście do nowego ładu i oby Ameryka nie pokusiła się o wojnę, żeby ratować sytuację.
- A co mają zrobić drobni ciułacze, Czytelnicy, którzy mają parę groszy i boją się, że je stracą.
- Dla drobnych ciułaczy spadek na giełdzie oznacza szansę na zysk. Giną wielcy, akcje spadają, można na tym zarobić. Drobni ciułacze odczują kryzys ogólnie, jako globalny. Upadną korporacje, ludzie stracą pracę, banki poczują się zagrożone, bo będą się bały o zabezpieczenia kredytów.
- A co z euro?
- Tak szybko euro nie wejdzie. Mam wrażenie, że przyjdzie taki czas, że Polska będzie chciała zachować swoją walutę.
To mówił Jackowski
To będzie rok wstrząsu bankowego w Polsce, nie takiego zwykłego wahania stóp, ale prawdziwego wstrząsu. Banki zadrżą. Może źle to nazywam. To będzie wyjątkowo nieprzychylny rok dla tych, którzy mają kredyty albo zamierzają je wziąć. Stopy już są wysokie, ale nastąpi jakieś załamanie ekonomiczne i banki będą musiały reagować. Jak to wszystko walnie, to będzie straszny dramat.