MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bez zmian w kieszeni

Beata Busz [email protected]
Nie ma odwrotu: Polska musi zamienić złotówkę na euro. Pytanie tylko, kiedy to nastąpi? I czy warto się spieszyć?

A nie wykpimy się z wprowadzenia euro, bo tak nakazuje nam traktat z Maastricht, który zaakceptowaliśmy wchodząc do Unii.
Na razie euro ma 12 krajów UE. W większości z nich przyjmowano wspólną walutę z wielką fetą. Później przyszła szara rzeczywistość. Głównie w Niemczech i Holandii ludzie na własnej skórze odczuli podwyżki. - Wynikały one z zaokrągleń podczas przeliczania cen z waluty narodowej na euro. Jak łatwo się domyśleć, częściej w górę niż w dół - wyjaśnia Marcin Nowicki, ekspert Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Nie czynili tego producenci, ale przede wszystkim handlowcy. Później rynek jednak to wyrównał.

Bez zmian w kieszeni

W opinii Marcina Nowickiego u nas wcale nie musi dojść do podwyżek. - Wszystko zależy od polityki przyjmowania wspólnej waluty - twierdzi. - W tym odpowiednio przeprowadzonej kampanii informacyjnej dla społeczeństwa oraz wykorzystania okresu dwucenowość. Przez jakiś czas będą bowiem w obiegu euro i złoty.
Na euro zostaną przeliczone nie tylko ceny towarów, ale też nasze pensje i emerytury. Eksperci tłumaczą, że ani nam od tego nie przybędzie, ani nie ubędzie w kieszeni. Za dwieście euro emerytury będzie można przeżyć tak samo, jak dziś za 800 złotych.
Z przyjęcia wspólnej waluty powinni ucieszyć się rodzimi turyści oraz Polacy zarabiający za granicą. - A jest ich coraz więcej - ocenia Nowicki. - Nie będą się już musieli martwić o kursy walut.

Tańsze kredyty

Ryzysko kursowe przestałoby też spędzać sen z powiek naszych przedsiębiorców. - Obniżą się koszty wymiany handlowej, zarówno eksportu, jak i importu - przekonuje Jeremi Mordasewicz, ekspert z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan. - Można się również spodziewać wzmożonego napływu zagranicznego kapitału. Poza tym w strefie euro są niższe stopy procentowe, a to oznacza mniejsze oprocentowanie kredytów, czyli tańszy pieniądz nie tylko dla gospodarki, ale też dla przysłowiowego Kowalskiego.
O tym, że z zastąpieniem złotego euro nie powinniśmy zwlekać, przekonany jest też Andrzej Bratkowski, ekspert Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Jego zdaniem przyjęcie europejskiej waluty zwiększy wiarygodność naszego kraju. - Fundamenty polskiej gospodarki są lepsze niż np. gospodarki włoskiej, ale Włosi pożyczają pieniądze na rynku międzynarodowym taniej niż Polska.

A może poczekać?

Według Jakuba Borowskiego z Narodowego Banku Polskiego, zastąpienie złotego euro może sprawić, że nasza gospodarka będzie rozwijała się szybciej o 0,2 - 0,4 proc. PKB rocznie.
- Wejście do strefy euro nie jest jednoznaczne z przyspieszeniem wzrostu gospodarczego - przekonuje tymczasem Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha. - Przede wszystkim decydują o tym działania rządu danego państwa.
Jego zdaniem nie można też budować racjonalnej polityki monetarnej w oparciu o jedną walutę. - Istnieją zbyt duże różnice pomiędzy państwami strefy euro, zarówno gospodarcze, społeczne, jak i mentalne - dodaje. - A Europejski Bank Centralny, podejmując swoje decyzje, zwraca uwagę na sytuację najsilniejszych krajów strefy. W rezultacie, jeżeli dojdzie do negatywnych zjawisk w polskiej gospodarce, może zabraknąć instrumentów szybkiego reagowania, np. możliwości obniżki stóp procentowych lub dewaluacji waluty.
Dlatego Jabłoński odradza pośpiech: - Dajmy szansę polskiej gospodarce zbliżyć się do średniej unijnej. I poczekajmy, czy gospodarki Niemiec i Francji - nadające główny ton w strefie - zweryfikują się pozytywnie i będą się rozwijać.

Stawiają nam warunki

Zanim zamienimy naszą rodzimą walutę na euro, czeka nas spełnienie pięciu warunków. Ujmując w skrócie: musimy mieć stabilne ceny, czyli niską inflację, w miarę niskie stopy procentowe, stabilny kurs naszej waluty, małą dziurę budżetową oraz dług publiczny na bezpiecznym poziomie. - Akurat na te warunki nie ma się co zżymać - mówi Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. - Na ich wypełnieniu skorzysta nasza gospodarka. Do wejścia do strefy euro nie palą się jednak politycy. A im bardziej będą ten moment odwlekać, tym może być trudniej.
Jeremi Mordasewicz, ekspert Lewiatana, nie ma złudzeń: - Politycy nie spieszą się do euro, bo musieliby ograniczyć wydatki publiczne. Tymczasem od lat, zamiast zrównoważenia finansów publicznych, mamy szastanie pieniędzmi i deficyt.
Z krajów, które razem z nami przystąpiły do Wspólnoty, spieszono jest do euro Litwie i Słowenii. Ale tylko ta druga otrzymała zielone światło od Komisji Europejskiej i może wprowadzić wspólną walutę już w przyszłym roku. Według międzynarodowej agencji ratingowej Fitch nasz kraj ma szanse przyjąć euro w 2012 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska