Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biurokracja gorsza dla rolnika, niż wahania cen na rynku trzody

lucyna.talaska@..., Lucyna Talaśka-Klich
Ryszard Landowski: - Od kilku lat mamy świnie rasy PIC i jesteśmy z nich bardzo zadowoleni
Ryszard Landowski: - Od kilku lat mamy świnie rasy PIC i jesteśmy z nich bardzo zadowoleni Lucyna Talaśka-Klich
Ryszard Landowski ze Skarszewa stara się nie narzekać, choć świńskie górki i dołki to w Polsce norma. Prowadzi gospodarstwo najlepiej jak potrafi, no i są efekty.

 

Skarszewo, koło Świecia. Ładna wieś , w której oprócz gospodarstw coraz więcej placów budowy i domków z pięknym ogrodem. Dojeżdżając do gospodarstwa Landowskich  najpierw widać nowoczesne budynki chlewni, potem wysoki dom na wzniesieniu, z zadbanym ogrodem. 

 

Przed ich domem, na trawniku, stoi stara zgrabiarka konna. - Pamiętam jak się z pomocą takiego sprzętu pracowało - uśmiecha się Ryszard Landowski patrząc na maszynę, która dziś jest tylko ozdobą. 

 

Wybrali Rolnictwo

Ryszard Landowski rozpoczął gospodarowanie w Skarszewie (w  gminie Świecie) w 1990 roku. - Pochodzę z gospodarstwa, ale nie zawsze chciałem być rolnikiem. Przez jakiś czas pracowałem w mieście, moja żona także  - wspomina pan Ryszard. - Kiedy rozleciały się zakłady, w których pracowaliśmy, postanowiliśmy kupić ziemię rolną. 

 

Dodaje, że to był ostatni moment na to, by na tym zyskać, a nie stracić: - Udało się z pomocą rodziców, kredytów się bałem. Przecież reformy Balcerowicza niejednego gospodarza doprowadziły do bankructwa. Dziś ich gospodarstwo liczy łącznie ok. 100 hektarów, z  tego własne grunty stanowią połowę. 

 

Postawili na trzodę chlewną

Głównym kierunkiem produkcji jest trzoda chlewna. - Roczna produkcja wynosi około dwóch tysięcy sztuk - opowiada rolnik. - W takim okresie sprzedajemy mniej więcej 240 tys. kg w przeliczeniu na wagę żywą. 

 

Gospodarz przyznaje jednak, że przez około dwa lata w jego budynkach inwentarskich, świń nie było: - Prowadzę produkcję w cyklu zamkniętym i kiedy stała się ona nieopłacalna, najpierw wyprzedałem maciory, potem resztę stada. 

 

Było to kilka lat temu, ale nie chciał by nowoczesne chlewnie, których budowę ukończono w 2009 roku, stały puste. No i ziarno było tanie. 

 

Zapełnili chlewnię od nowa

- Odbudowanie stada to nie jest taka prosta sprawa, ale udało się wrócić do produkcji - opowiada. - Mamy świnie rasy PIC i jesteśmy z nich bardzo zadowoleni. Duże wyproszenia, dobra mięsność i przyrosty. Nie ma problemów ze sprzedażą, jest kontrakt z odbiorcą, na cenę nie możemy narzekać. 

Kujawsko-Pomorską Strefę AGRO znajdziesz na Facebooku - dołącz do nas!

 

Gospodarz ze Skarszewa stosuje chów zarówno na rusztach jak i na ściółce, więc może to porównać: - Tuczarnię mamy na rusztach, porodówkę - część na rusztach, część na ściółce, warchlaki - na rusztach, maciory luźne i prośne - na ściółce. 

 

Pod względem pracochłonności gorzej wypada chów na ściółce. - Bo codziennie trzeba obornik wywieźć - dodaje gospodarz. - Poza tym wydaje mi się, że  chów na rusztach daje lepsze przyrosty u świń.

 

W nowoczesnej chlewni, szczególnie tam, gdzie świnie żyją na rusztach, potrzebne są zabawki. - Oprócz piłek stosuję też grube łańcuchy, które rozwieszam dla zwierząt, żeby mogły się czymś zająć i by nie robiły sobie krzywdy - dodaje Landowski. 

 

Papierologia zabiera czas, utrudnia gospodarzom pracę 

Gospodarz złożył wniosek (w Agencji Rynku Rolnego) w sprawie pomocy dla producentów trzody chlewnej, bo ceny w minionym roku bardzo spadły. Jednak - jego zdaniem - jeśli ktoś jest dobry w tym, co robi, to poradzi sobie nawet  ze świńskimi górkami, dołkami, ze skaczącymi cenami w skupie. 

 

- Bardziej przeszkadza mi biurokracja - twierdzi rolnik ze Skarszewa. - Mamy - tak jak inni polscy rolnicy - coraz więcej dokumentów do wypełniania. Od minionego roku trzeba znacznie więcej pisać we wnioskach o płatności bezpośrednie, ubiegając się o pomoc unijną. 

 

On skorzystał z unijnych funduszy w ramach działania „Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej”. - Zainwestowałem pół miliona złotych, a dotacja wyniosła sto tysięcy złotych - wyjaśnia gospodarz. - Kupiłem suszarnię do kukurydzy, opryskiwacz i ciągnik, żeby świadczyć usługi dla rolnictwa. Taką działalność prowadzę od trzech lat. W pierwszym roku nie było źle, ale im więcej osób zajmuje się czymś takim, tym trudniej jest czerpać z tego dochody. W dodatku  - moim zdaniem - nie powinno być takiego wymogu, że rolnik nie może tego sprzętu w ogóle używać w swoim gospodarstwie. Rozumiem, że chodzi o świadczenie usług, ale tak ostre ograniczenie, to przesada. 

 

Tę działalność musi prowadzić przez co najmniej 5 lat. - I przez ten czas muszę mieć udokumentowany dochód związany ze świadczeniem usług, jestem zobowiązany zbierać faktury - dodaje. - Nawet gdyby jakiemuś rolnikowi szło źle, nawet gdyby dopłacał do tej działalności, to nie ma „zmiłuj się”. Dlatego każdą tego typu inwestycję, warto dobrze przemyśleć zanim sięgnie się po unijną pomoc.

 

Produkcja roślinna dostarcza zwierzętom paszy

Ryszard Landowski kiedyś uprawiał dużo kukurydzy. Przeznaczał ją na karmę dla zwierząt (oprócz świń ma też bydło mięsne), a także sprzedawał (do portu). - Teraz kukurydzy mam już niewiele, bo nie zamierzam marnować czasu na pilnowanie upraw przed dziką zwierzyną - twierdzi gospodarz. - To było bez sensu, żadne sposoby na odstraszenie zwierząt nie pomagały! Dlatego teraz sieję głównie pszenicę i pszenżyto, a także rzepak i mieszanki zbożowe. Ostatnio - ze względu na wymogi dotyczące zazielenienia - uprawiałem także groch siewny. Teraz będę siał poplony.

 

Za mało deszczu w glebie, a po zimie są spore straty

Gospodarza niepokoi fakt, że wjego okolicy właściwie odkilku lat brakuje opadów deszczu. Wody wglebie jest zamało, więc i w tym roku nie można wykluczyć strat w plonach z powodu suszy. W związku z tym, że zimą brakowało śniegu, gdy nadeszły silne mrozy, uprawy były skazane na  wymarznięcia. - Miałem nadzieję, że chociaż niektóre rośliny wiosną jakoś „odbiją”, ale okazało się, iż są w bardzo kiepskiej kondycji - twierdzi. 

 

Rolnik stracił około 90 procent ozimin. - Muszę przesiać nawet pszenżyto, bo jego kondycja jest zbyt kiepska - dodaje. - Właściwie, to wymarzły wszystkie oziminy oprócz żyta i części rzepaku. 

 

Z tego powodu wypełnienie wniosku o dopłaty bezpośrednie musiał przełożyć na później, do czasu aż będzie pewien, co posieje. 

 

Czy nie żałuje, że postawił na trzodę chlewną?  Wszak to sytuacja na rynku wieprzowiny wciąż jest bardzo niestabilna. - Nie żałuję - odpowiada Ryszard Landowski. - Trzeba robić to, co się umie robić najlepiej. Wtedy są efekty. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska