Śląsk Wrocław - Anwil Włocławek 107:77
Kwarty: 32:12, 20:25, 32:16, 23:24
ŚLĄSK: Mccauley 22 (3), Gibson 14 (3), Ramljak 11 (1), Jovanović 10 (1), Dziewa 4 oraz Stewart 24 (4), Szlachetka 9 (1), Gabiński 7 (1), Tomczak 4, Strzępek 2.
ANWIL: Almeida 14, Sulima 10, Clarke 9 (1), Dykes 6, Mielczarek 5 (1) oraz Pluta 10 (2), Radić 10, Tomaszewski 5 (1), Jerrells 3 (1), Lichodiej 3, Zamojski 2, Piątek 0.
Anwil od początku miał problemy w obronie. Śląsk po szybkich akcjach dwójkowych budował przewagę (9:2 w 3. minucie). Zwłaszcza pod koszem Dziewa i McCauley robili co chcieli. Śląsk dominował także w obronie, po której kreował wiele szybkich kontr. W 1. kwarcie włocławianie tracili już 20 punktów, mieli 38 procent z gry, gdy gospodarze trafili 11 z 13 rzutów.
W 2. kwarcie Anwil zaczął jednak lepiej bronić strefą i pozbierał się trochę po serii 8:0 (35:22). Włocławianie lepiej dzielili się piłką, szukali okazji do kontr. Zatrzymali ofensywę Śląska, który jednak i tak do przerwy przekroczył 50 punktów.
Po przerwie nic się nie zmieniło i na parkiecie rządził jeden zespół. Słabo wyglądał Ivan Almeida, który opiekował się Ivan Ramljak. Śląsk grał cierpliwie i wykorzystywał każdą przewagę pod atakowanym koszem. Przewaga rosła aż do 31 punktów w 3 kwarcie, a potem 38 w ostatniej. Śląsk zakończył mecz z 64-procentową skutecznością z gry
Bezradność, błędy, rezygnacja - Przemysław Frasunkiewicz już w trzeciej kwarcie wpuścił na parkiet młodzież. To jedna z największych wpadek Anwilu w historii występów w PLK. Drużyna z bilansem 8-14 ma niewielkie szanse na play off, a przed sobą trudny terminarz.
