Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy medyczne. Oskarżać procedury czy personel - dyskusja coraz głośniejsza

Roman Laudański
Roman Laudański
Ministerstwo Zdrowia jest w trakcie prac nad ustawą o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Są w niej zapisy dające podwaliny pod system odszkodowań dla pacjentów i ich rodzin za zdarzenia niepożądane.
Ministerstwo Zdrowia jest w trakcie prac nad ustawą o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Są w niej zapisy dające podwaliny pod system odszkodowań dla pacjentów i ich rodzin za zdarzenia niepożądane. Łukasz Kaczanowski
Rozmowa z lek. Michałem Wojciechowskim, rzecznikiem prasowym Bydgoskiej Izby Lekarskiej.

- Czym jest system no-fault (tłum.: bez winy), wprowadzenia którego domaga się środowisko lekarskie?
- Powodem wprowadzenia systemu no-fault jest przede wszystkim dobro pacjenta. Umożliwia on stwierdzenie szkody, za którą pacjentowi należy się odszkodowanie. Dzięki temu możliwa jest szybka rehabilitacja i jak najszybszy powrót do zdrowia. Poszkodowany rezygnuje z czasochłonnej drogi sądowej, nie trzeba wtedy orzekać, z czyjej winy nastąpiło niepożądane zdarzenie medyczne. Oskarża się procedurę, a nie personel. Jeżeli jednak w procesie analizy okaże się, że szkoda, której doznał pacjent, została spowodowana umyślnie, sprawa trafia do sądu w ramach postępowania karnego. Celem systemu jest skłonienie medyków do zgłoszenia błędu i zdjęcie automatycznej odpowiedzialności karnej zgłaszającego, następnie przeprowadzana jest dogłębna analiza tak, by wyeliminować ryzyko ponownego zdarzenia niepożądanego w przyszłości.
Paradoksalnie system no-fault (tłum.: bez winy) - chociaż nazwa mogłaby na to wskazywać - nie jest sposobem lekarzy na uniknięcie kary za błędy medyczne, nie wyklucza odpowiedzialności karnej. Natomiast daje poszkodowanemu pacjentowi lub jego rodzinie możliwość wyboru: droga sądowa lub uzyskanie szybkiego zadośćuczynienia bez konieczności pociągania konkretnych osób do odpowiedzialności.

Aktualny system działa tak, że pacjent lub jego rodzina mają szansę na odszkodowanie jedynie wtedy, gdy lekarzowi udowodni się winę w sądzie, a nie zawsze jest to łatwe do wykazania. Czasem wina rozmywa się na wiele osób i wynika z wadliwości procedury. Ponadto średni czas karnych i cywilnych postępowań sądowych w naszym kraju to zazwyczaj kilka lat. Jest to proces wyniszczający - zarówno dla poszkodowanych, jak i oskarżonych.

Nie należy w tym miejscu zapominać o bardzo ważnym czynniku, jakim są pieniądze na odszkodowania. Aktualnie zadośćuczynienie pokrywa skazany. System ubezpieczeń to dodatkowe koszty, których nikt nie chce ponosić.

- Czy jest szansa na to, że zacznie on działać w Polsce?
- Ministerstwo Zdrowia jest w trakcie prac nad ustawą o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Są w niej zapisy dające podwaliny pod system odszkodowań dla pacjentów i ich rodzin za zdarzenia niepożądane. Niestety Ministerstwo Sprawiedliwości sprzeciwia się zapisom wprowadzającym wszystkie elementy systemu no-fault. Ich zdaniem taki system odbiera pacjentowi konstytucyjne prawo do dochodzenia sprawiedliwości w sądzie, co - jak opisałem wyżej - nie jest do końca prawdą. System daje poszkodowanemu wybór oraz możliwość uzyskania szybkiego odszkodowania, bez orzekania o winie. Przypatrując się działaniom rządzących, obawiam się, że szanse na to, że no-fault zacznie funkcjonować w Polsce - z przyczyn ideologicznych i finansowych są niewielkie.

Lek. Michał Wojciechowski: - Lekarz jest zawsze zobowiązany działać w dobrej wierze i z dobrymi intencjami względem chorego
Lek. Michał Wojciechowski: - Lekarz jest zawsze zobowiązany działać w dobrej wierze i z dobrymi intencjami względem chorego nadesłane

- Nieumyślne błędy lekarskie mogą być wynikiem także braku fachowej wiedzy. Lekarze mają zostać zwolnieni z wszelkiej odpowiedzialności?
- Podstawową zasadą, którą kierują się medycy, jest dobro pacjenta. Podejmując każdą decyzję, lekarze zdają sobie sprawę z ciążącej na nich odpowiedzialności. By uniknąć błędu, zawsze starają się opierać na wytycznych i przeprowadzonych wcześniej badaniach naukowych. Tak działa współczesna medycyna oparta o EBM. W sytuacji braku wystarczającej wiedzy poszerza się diagnostykę, odracza postępowanie, konsultuje lub odsyła chorego do innego specjalisty czy też szpitala. Nie podejmuje się działań, które mogłyby zaszkodzić. Sytuacja, którą pan opisuje może mieć miejsce w stanach nagłych lub sytuacjach, w których brakuje badań naukowych i nie ma możliwości posiadania dostatecznej wiedzy (przykładem jest COVID). W takich okolicznościach lekarz zobowiązany jest działać najlepiej jak potrafi w celu ratowania zdrowia i życia. W przypadku popełnienia błędu w obecnym systemie podlega on karze. Paradoksalnie powoduje to podejście zachowawcze i - jak opisałem wyżej - poszerzanie diagnostyki o liczne badania dodatkowe i konsultacje, które odraczają proces leczenia z obawy przed podjęciem ryzyka. I dokładnie w tym miejscu powinien zadziałać system no-fault.

- Czy dużo takich spraw rozpatrywanych jest w kraju, regionie?
- Nie posiadam dokładnych danych, potrzebuję więcej czasu, by je zdobyć. Faktem jest jednak to, że liczba spraw z roku na rok zdecydowanie rośnie, natomiast liczba błędów jest stała i wynosi ok 5 procent.

- Czy mamy w Polsce system opresyjnego ścigania lekarzy za błędy medyczne?
- Środowisko lekarskie jest wyraźnie zaniepokojone kierunkiem, w którym zmierza ustawodawca. Początkowo otrzymaliśmy z Ministerstwa Zdrowia informację, że w ustawie o opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta zostaną zawarte elementy systemu no-fault, dzięki czemu pacjent będzie mógł się ubiegać o odszkodowanie za błędy medyczne, a lekarz nie będzie pociągany do odpowiedzialności za nieumyślnie popełnione błędy medyczne. Takiej formie sprzeciwia się Minister Sprawiedliwości, który stwierdził ostatnio że „wyłączenie odpowiedzialności lekarzy za zawinione błędy powodujące negatywne, niekiedy ciężkie skutki dla pacjenta, co koliduje z wynikającym z art. 68 ust. 1 Konstytucji prawem do ochrony życia i zdrowia”. Powyższe słowa nie pozostawiają wątpliwości, w jaki sposób jest przez niego postrzegany system no-fault.
Należy również zauważyć, że z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości zainicjowano nowelizację kodeksu karnego w zakresie art. 155 - „Kto nieumyślnie powoduje śmierć człowieka, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.”. Propozycja tej zmiany wprost zapowiada zaostrzenie kar dla lekarzy - od 6 miesięcy do 8 lat. Skutkuje to tym, że sąd nie będzie mógł w takim przypadku warunkowo umorzyć postępowania karnego, bo - zgodnie z art. 66 § 2 Kodeksu Karnego - warunkowego umorzenia nie stosuje się do sprawcy przestępstwa zagrożonego karą przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności. Ministerstwo argumentuje potrzebę zmian działaniami prewencyjnymi, ale sprzeczne z logiką jest postępowanie prewencyjnie przeciw działaniu, które z zasady jest nieumyślne. Należy zauważyć, że lekarz jest zawsze zobowiązany działać w dobrej wierze i z dobrymi intencjami względem chorego, więc co do zasady każda sytuacja nieumyślnego spowodowania śmierci jest rozpatrywana z art. 155. W przeciwnym wypadku jest to działanie na szkodę. ]Powstaje również powołany przez ministra sprawiedliwości Instytut Ekspertyz Medycznych, którego celem jest usprawnienie procesu opiniowania sądowo-lekarskiego i przeciwdziałanie przewlekłości postępowań w sprawach karnych i cywilnych wynikającej z niedostatecznej liczby podmiotów opiniujących i lekarzy biegłych z dziedziny medycyny. Wszystkie te elementy nie pozwalają mieć złudzeń, że w sprawie zmniejszenia karalności lekarzy za błędy medyczne zmierzamy w całkowicie przeciwnym kierunku.

- Podobno młodzi lekarze boją się specjalizacji (np. chirurgia, ginekologia, położnictwo), w których łatwo popełnić błąd w sztuce lekarskiej. Myślą sobie: przecież mam leczyć, a nie obawiać się, że pójdę do więzienia.
- Aby odpowiedzieć na to pytanie trzeba wziąć pod uwagę następujące czynniki: po pierwsze opisany powyżej kierunek, w którym zmierza Ministerstwo Sprawiedliwości, tworząc atmosferę ciągłej obawy i niepewności. Po drugie wynikająca z niedofinansowania oraz skrajnego braku kadr medycznych postępująca zapaść w ochronie zdrowia. Oba te czynniki powodują, że pacjenci i lekarze czują się w obecnym systemie zagrożeni. Ze strony lekarzy przekłada się to na coraz większy stres wynikający z obciążenia pracą i ogromnej odpowiedzialności. Do tego dochodzi ciągłe zmęczenie, konieczność łatania dziur systemowych oraz dyżurowanie nawet kilku razy w tygodniu.

Natomiast ze strony pacjenta jest to przede wszystkim ograniczenie relacji z lekarzem, który ciągle musi zajmować się biurokracją zamiast leczeniem i nie ma czasu na kontakt z chorym.

Ponadto dochodzą znaczne trudności z uzyskaniem dostępu do świadczeń zdrowotnych, poczucie braku opieki i zainteresowania. Wszystko to powoduje napięcie i rodzi frustracje.

Niestety pacjenci nie doszukują się winy w źle zorganizowanym przez rządzących systemie opieki zdrowotnej, co jest wynikiem wieloletnich zaniedbań. Cały ciężar spada na barki lekarzy, będących twarzą tego nieudolnego systemu, a nagrodą za ciężką pracę ponad siły jest niezadowolenie pacjentów oraz wszechobecny hejt. Mając na uwadze te wszystkie czynniki, młodzi lekarze doskonale zdają sobie sprawę z konsekwencji swoich życiowych decyzji i spoglądają na specjalizacje, które nie są obciążające i niosą ze sobą mniejsze ryzyko powikłań.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska