- Nasza gmina dokłada się do chodników budowanych przy drogach powiatowych i wojewódzkich, ale nie jest w stanie partycypować w aż tak wysokich kosztach - podkreślił Marek Gliszczyński, radny gminy Lubicz. - Chcieliśmy uczestniczyć w programie DIS, czyli Drogowej Inicjatywie Samorządowej, lecz zarząd województwa wycofał się z tego programu. To droga wojewódzka, wąska i kręta, i to jej zarządca ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo jej użytkownikom. Zimą w jedno popołudnie w jednym miejscu naliczyłem czternaście kolizji. Kiedyś było spokojnie. Po oddaniu do użytku węzła autostradowego w Lubiczu staliśmy się obwodnicą Lubicza. Cały ruch od strony Warszawy, unikając korków w Lubiczu, przemieszcza się przez naszą Nową Wieś. Piesi i rowerzyści nie mają tutaj szans.
Mieszkanki Olga Szczerbicka, Anna Morawiak i Beata Rutz stwierdziły zgodnie: - Ludzie chodzą po rowach, uciekając przed samochodami. Dzieci strach gdziekolwiek puszczać samemu, nawet do przystanku, który jest zresztą wbitym słupkiem, bez zatoczki. W środku wsi mamy ładny plac zabaw, ale rzadko do niego chodzimy, bo po prostu boimy się poruszać po naszej miejscowości.
W proteście wziął też udział sołtys Nowej Wsi. - W niektórych miejscach piesi mogą jeszcze zejść na pobocze, ale w innych przy krawędzi asfaltu znajduje się ściana krzaków i nawet nie ma gdzie uciec - podkreślił Mirosław Majewski.
- Nie zamierzaliśmy uciekać się aż do takiej formy protestu, natomiast wciąż jesteśmy zbywani przez władze wojewódzkie - zapewnił Marek Gliszczyński.