Zobacz video: Ulgi podatkowe. Co można odliczyć?
- Niestety, nie mamy dobrych wieści do przekazania. Bobik nie dał rady, odszedł. Czujemy ogromny ból, żal, smutek, złość. Stan był tragiczny i ratunek przyszedł o wiele za późno, ale iskierka nadziei się tliła. Bobik biega już za Tęczowym Mostem i nic go nie boli, ale nie tak powinno być. Ten pies powinien cieszyć się pełnią życia - czytamy w poście Fundacji Najlepszy przyjaciel, która zajmowała się sprawą Bobika.
Polecamy
Bobik z Torunia nie był w stanie się podnieść
Przypomnijmy, że Bobika od właściciela odebrano w weekend.
"Późnym wieczorem dostajemy zdjęcia i zgłoszenie. Na zdjęciach szkielet psa w typie shar pei. Ponieważ pies przebywa w mieszkaniu prywatnym, rano ustalamy fakty. Sobota jest u nas zwykle dniem bardzo pracowitym, jak najszybciej więc odbywamy zaplanowane wizyty weterynaryjne naszych podopiecznych i jedziemy na miejsce. To co zastajemy na miejscu trudno opisać.
Skrajnie wychudzony psi szkielet, który nie jest w stanie się podnieść, nie reaguje na nasz widok, nie reaguje na nasze zabiegi przy nim. Bobik, bo podobno tak nazywa się pies został przez nas odebrany i natychmiast zawieziony do Przychodni Weterynaryjnej Kościuszki w Toruniu. Rokowania Bobika są bardzo złe. Na chwilę obecną trudno powiedzieć czy na ratunek nie jest za późno"
- można było przeczytać na stronie Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt w mediach społecznościowych.
Bobik z Torunia przegrał walkę o życie. "To wynik zaniedbań ...
Stan Bobika z Torunia to wynik zaniedbań właściciela?
Gdy przedstawiciele toruńskiej organizacji dla zwierząt dotarli na miejsce, nie zastali tam właściciela psa, którego najprawdopodobniej czeka postępowanie karne. Stan psa nie wynika z nieleczonych chorób, ale z zaniedbań właściciela. W klinice weterynaryjnej okazało się, że Bobi ma powiększone serce, chorą tarczycę i niewydolność nerkową. Pies walczył o życie, ale jego stan jest bardzo zły.
Warto przeczytać
Przedstawiciele fundacji proszą o powstrzymanie się od hejtu i zaprzestanie samosądów. Właściciela Bobika czeka sprawa karna.
- My, jako ludzie, fundacja i schronisko, nie wyrażamy zgody na przemoc jakąkolwiek. Nie tylko wobec zwierząt, ale i ludzi. To, jaka fala hejtu, linczu i gróźb spadła wczoraj w Internecie... Nie uprawiajmy samosądu drodzy Państwo, właściciel psa zostanie pociągnięty do odpowiedzialności przez odpowiednie organy. Nie ma naszej zgody na takie zachowanie, a komentarze z danymi personalnymi właściciela będą przez nas usuwane. Nie my - ludzie, jesteśmy od wydawania kary. Wszyscy jesteśmy rozgoryczeni sytuacją, ale jednocześnie przerażeni tym, co czytamy pod naszymi postami. Żadnych samosądów - czytamy w mediach społecznościowych.
