https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Brodnica. Władza jedzie. Na czyj koszt?

katarzyna pankiewicz [email protected] tel. 56 49 84 877
- Zapytałam burmistrza, gdzie był tego dnia, gdy miał stłuczkę. Do dziś nie otrzymałam odpowiedzi - irytuje się brodnicka radna Renata Kamińska.

Przypomnijmy: chodzi o zdarzenie z 12 marca br.
- Burmistrz wracał w miniony piątek ze spotkania służbowego, od strony Nowego Miasta Lubaw-skiego - wyjaśniała wówczas Zdzisława Marciniak, pracownik biura informacji i promocji w magistracie. - Około godziny 16 zjechał do rowu w Wielkim Głęboczku. Z tego, co mi przekazał, wynika, że jadący z naprzeciwka kierowca jechał dość nerwowo. Burmistrz, by uniknąć kolizji zjechał do rowu. Uszkodzone jest boczne lusterko, obdrapany bok auta. Samemu burmistrzowi nic się nie stało. Jest w pracy - zapewniała w poniedziałek, po zdarzeniu.
O wyjaśnienie, gdzie gospodarz naszego miasta był służbowym autem, poprosiła m.in. radna z komisji rewizyjnej. Choć od zdarzenia minęły już ponad trzy miesiące, temat nadal nie został wyjaśniony.

Pierdoły komisji

- Burmistrz został zaproszony na posiedzenie komisji 15 marca - mówi Kamińska. - Zapytałam, gdzie pan burmistrz był na wyjeździe służbowym. Odpowiedział, że nic nie wie o żadnym zdarzeniu. Wjechałem do rowu, uciekałem przed czołowym zdarzeniem - tyle usłyszałam. Przyznał, że jechał służbowym autem, ale to nie jest sprawa rady.

- Nie będę się tłumaczył z każdego wyjazdu. Co, jeszcze może będę prosić o zgodę na wyjazd? Przestańmy się wygłupiać i wariować. Komisja rewizyjna nie interesuje się ważnymi sprawami inwestycyjnymi, rozwojem tylko pierdołami - tak brzmiał fragment protokołu ze spotkania komisji rewizyjnej z burmistrzem, który na ostatniej sesji odczytała radna.

Zgodnie z uchwałą rady - komisja rewizyjna ma obowiązek kontrolować wykorzystanie samochodów służbowych. Za rok 2007 i 2008 weryfikacja nie została wykonana. Teraz może być podobnie. - Ze względu na to, że nie udostępniono nam pewnych dokumentów - mówi radna Kamińska. Domagała się ona przekazania książki wyjazdów służbowych oraz terminów wykorzystania urlopu przez kierowcę. Jak zapewniła chodzi o sprawdzenie, kto faktycznie w danym czasie miał dostęp do służbowego samochodu. Przypomnijmy, że za kierownicą zasiada nie tylko kierowca zatrudniony przez urząd, ale i burmistrz. Radnej i członkom komisji rewizyjnej zależy na wyjaśnieniu, dlaczego pewne wyjazdy figurują w karcie pracy pojazdów, a nie ma ich bądź są zakreślone w książce wyjazdów służbowych.

- Za te pierdoły to przepraszam, bo mnie emocje poniosły - mówi burmistrz. - Wszystkie materiały udostępniają miejskie służby. Nie wiem, co ma termin urlopu kierowcy do sprawdzenia mnie. Ja żadnych numerów z samochodem nie robię. Jeśli były tam jakieś pomyłki, to są to tylko pomyłki. A jeśli chodzi o ten zapisany trzydniowy wyjazd, to chodzi o posiedzenie komisji związku miast polskich w okolicach Częstochowy - mówi burmistrz.
- Jest zapis o wyjeździe do Wisły - wskazała radna Kamińska.
- W żadnej Wiśle nie byłem, tam jest błąd kierowcy. Został już ukarany za błędy w karcie - zapewnił.
- W takim stanie dokumentów, jakimi dysponujemy, teraz komisja nie może przygotować protokołu - kwituje radna.

Komisja przedkłada sprawozdanie z kontroli radzie. I to radni muszą zdecydować, czy to sprawozdanie jest właściwe, czy nie.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

e
enen
skoro burmistrz sam prowadzi auto, to po co mu kierowca? zreszta w urzedzie jest zatrudnionych chyba ze dwoch czy trzech kierowcow, jezdza tym duzym dostawczakiem, maja wiec uprawnienia do jazdy osobowka, dlaczego mamy utrzymywac - z pieniedzy podatnikow tylu kierowcow i sluzbowe auto? burmistrz ma samochod prywatny, niech sobie nim jezdzi i rozpisuje delegacje - tak robia w innych miastach, burmistrzowie, prezydentowie, czemu u nas wszytsko musi byc na odwrot, i dlaczego musimy za to placic...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska