Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowniczy autostrady chcą kupić schody i rynnę, ale domu już nie

BARBARA SZMEJTER
Dom nigdy nie został wykończony, bo już dziewięć lat temu w Kałęczynku rozeszły się wieści, że właśnie tędy biec będzie autostrada. Ale domu Butlewskich inwestor wykupić nie chce, choć linia drogi biegnie... przez ich taras.

Dom jest solidny, ma ładne okna i estetyczny wystrój. Brakuje jednak zewnętrznej elewacji, a taras, do którego prowadzą schody z ogródka, nigdy nie został wykończony. Teraz ten ogródek, razem ze schodami, wystającą częścią dachu, nawet z kranem, służącym do podłączania węża ogrodowego, znalazły się pasie planowanej drogi dojazdowej do autostrady. Linia rozgraniczająca biegnie bowiem po ścianie domu Butlewskich.

- Jak okno w pokoju otworzę, a otwiera się na zewnątrz, to wkrótce będą mi naliczać opłaty za zajęcie pasa drogowego - mówi z goryczą Butlewski. Od dziewięciu lat prowadzi nierówną walkę
z bydgoskim oddziałem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Zapisem tej walki są tomy dokumentów, zbieranych skwapliwie. Nasz Czytelnik wierzy, że prędzej czy później ktoś je przejrzy i odkryje, że cała ta sytuacja to jawne bezprawie. Jak bowiem mieszkać w domu położonym niemal na drodze, gdy kombajny, ciągniki i wszystko, co się rusza, przejeżdżać będą tuż obok, zmierzając w stronę autostrady? W dodatku kilka metrów od domu planowany jest 10-metrowy nasyp, który zasłoni wszystko.

Dla inwestora, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, to nie problem. - Ta działka, która pozostanie przy właścicielu, nie będzie sąsiadować bezpośrednio z autostradą, ale z drogą dojazdową na wiadukt - tłumaczy Tomasz Okoński, rzecznik GDDKiA w Bydgoszczy. - Docelowo droga ta będzie miała charakter drogi gminnej i oddalona będzie od działki pozostającej przy panu Butlewskim o około siedem do dziesięciu metrów, nie mówiąc już o tym, że autostrada będzie znajdowała się jeszcze dalej.
Co w takim razie z linią, wyznaczającą pas drogi na ścianie domu Butlewskich? - Przebieg samego pasa drogowego nie ma tutaj nic do rzeczy, gdy droga znajdzie się w pewnej odległości od zabudowań - przekonuje Tomasz Okoński. - Zresztą będzie to droga dojazdowa do autostrady a nie sama autostrada. Linia rozgraniczająca pasa drogowego jest tylko linią na mapie, a sama droga będzie oddalona od domu. Zainteresowanych te tłumaczenia jakoś nie przekonują. -To będzie ich, w każdej chwili przyjdą i zrobią co chcą - mówi jeden z sąsiadów. "Oni" to GDDKiA.

- Oprócz domu mieliśmy tu sporo ziemi - opowiada Ryszard Butlewski. - Plany Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad pokrzyżowały nasze zamierzenia. Trudno było bowiem traktować posesję w Kałęczynku jako mieszkanie. Część ziemi jednak wykupiono, a domu nie. Moglibyśmy tu nadal prowadzić działalność rolniczą, autostrada w niczym nam nie przeszkadza. Ale mieszkać tu? W żadnym razie!
W sprawę zaangażowane już zostały wszelkie możliwe instancje. Kiedy wynajęta przez GDDKiA specjalistyczna firma dokonała podziału geodezyjnego w Kałę-czynku, zaś wójt gminy Lubanie ów podział zatwierdził, Butlewscy odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, później do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uznał ich racje.

Wkrótce potem jednak opracowany został kolejny geodezyjny projekt podziału działki Butlewskich. Powierzchnia gruntów do wykupienia pod autostradę wyliczona została na 976 m kw. i omijała dom. Wójt odmówił zatwierdzenia tego projektu podziału z powodu niezgodności z decyzją lokalizacyjną, wydaną przez ówczesnego wojewodę włocławskiego. Projekt ten przewidywał przesunięcie linii rozgraniczającej pas autostrady o pięć metrów od budynku mieszkalnego.

- Pierwsza decyzja lokalizacyjna autostrady A-1 wydana została przez wojewodę włocławskiego w grudniu 1998 roku - mówi Ryszard Butlewski. - Z załącznika wynika, iż linie rozgraniczające biegną przez środek mojego domu. Kolejny projekt już tego nie uwzględnia. Obecny podział odcina mi schody i szambo, znajdujące się w planowanym pasie przyszłej drogi. I żona i ja już się pogodziliśmy z koniecznością sprzedaży tego domu, rozumiemy bowiem wymogi, jakie stawia budowa autostrady. Tymczasem inwestor upiera się przy podziale działki, na której stoi dom, na dwie części. Jedną, tę z domem, chcą nam zostawić, drugą, bezpośrednio przylegającą do budynku, wykupić.
Sprawę zna dobrze
Sławomir Piernikowski, wójt gminy Lubanie. - Próbowałem już różnych sposobów, by załatwić ten spór, jak dotąd bezskutecznie - mówi krótko.
- Sprawa przebiegu autostrady, w tym linii podziałowej działki, stanowiącej własność pana Butlewskiego, ustalona została ostateczną decyzją lokalizacyjną autostrady A-1, wydaną przez wojewodę jeszcze w 1998 roku - twierdzi Tomasz Okoński. - Sprawa podziału działki była analizowana przez biegłego z zakresu geodezji. Dysponujemy już ostateczną decyzją podziału tej nieruchomości.
Sprawa zawisła obecnie przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym w Bydgoszczy.
Rozprawa odbędzie się 10 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska