Poznali się podczas karnawału, pierwszego w tym stuleciu. Ze ślubem nie zwlekali długo; półtora roku to niewiele. Zanim jeszcze stanęli na ślubnym kobiercu założyli w Kolbuszowej pizzerię. Później ważna ceremonia i po kilku tygodniach - radosna wiadomość: Małgosia jest w ciąży!
Bez oddechu
Andrzej nie posiadał się ze szczęścia. Ciężarną żonę zawoził na prywatne wizyty do jednego z lekarzy kolbuszowskiego szpitala. Do końca życia będzie pamiętał jedno z ostatnich spotkań z doktorem, który poradził zastosowanie znieczulenia podczas porodu. Gdyby wtedy wiedział...
Do szpitala w Kolbuszowej przywiózł żonę 2 czerwca. Bóle porodowe były już bardzo silne. Lekarze zapytali, czy zastosować znieczulenie? Zgodzili się.
_- Męczyła się dwie i pół godziny. Później, po urodzeniu naszej córeczki, kiedy zakładano jej szwy, anestezjolog dała jej kolejną dawkę znieczulenia. Tym razem podwójną - _opowiada Andrzej.
Kiedy 26-letnią kobietę przewieziono na korytarz porodówki mówiła, że czuje się coraz gorzej. Jej mąż zwracał nawet na to uwagę pielęgniarce. Ta miała Małgosię złapać za nos i powiedzieć, że nic jej nie jest. I poszła na kawę. Krótko po tym Małgosia przestała oddychać.
Półtorej godziny walki o życie, reanimacja. Wraca akcja serca. Zaczynają pracować płuca. Coś jest jednak nie tak... Za chwilę już wiadomo: śpiączka.
Nie chcą tu rodzić
Andrzej Korzenny oskarża kolbuszowskich lekarzy o błąd w sztuce. Złożył pozew w sądzie w Tarnobrzegu, żąda pięciuset tysięcy złotych odszkodowania, kolejnych stu za pokrycie kosztów leczenia żony, dożywotniej renty.
- _Rodzina musiała ubezwłasnowolnić pokrzywdzoną, żeby ustanowić jej prawnego opiekuna, który z kolei może ją reprezentować w sądzie. Myśmy poszli mężowi pani Korzennej na rękę. Ma zapłacić tylko pięćset złotych opłaty. To niewiele. Na razie jej nie uiścił. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego - _mówi sędzia Ignacy Szafran, przewodniczący wydziału cywilnego sądu w Tarnobrzegu.
Zbigniew Strzelczyk, dyrektor szpitala w Kolbuszowej, ma już dość szumu wokół tej sprawy. Nie ma się co dziwić. W ciągu ostatniego roku prężny niegdyś oddział położniczy stracił osiemset tysięcy złotych. Pacjentki po prostu bały się tutaj przychodzić. Po tragicznym wydarzeniu z 2 czerwca przeprowadzono wewnętrzne śledztwo.
- _Działania lekarzy były prawidłowe. Wszyscy mówią o jakimś podwójnym znieczuleniu. To nieprawda. To było jedno znieczulenie, ale w kilku dawkach. Taki przypadek mógł zdarzyć się wszędzie, w każdym szpitalu, ale zdarzył się u nas. Teraz trwa nagonka lokalnych mediów na nas - _denerwuje się dyrektor. Nic jednak nie mówi o zachowaniu swojego personelu po porodzie. Zdaniem anestezjologów ze szpitala w Rzeszowie, do którego dwa dni później przewieziono Małgorzatę, po zastosowaniu znieczulenia lekarze z Kolbuszowej powinni obserwować pacjentkę.
Przykuć do łóżka
Małgosi nie dawano wielu szans na przeżycie. W rzeszowskim Szpitalu Wojewódzkim kobieta w stanie śpiączki była kilka miesięcy. Najpierw na oddziale intensywnej opieki medycznej, później na neurologii i rehabilitacji. Zaczęła nawet otwierać oczy, ale jej stan niewiele się poprawił. W listopadzie przewieziono ją do domu. Tam miała wegetować, bo lekarze nie potrafili już nic poradzić.
Małgosia i Andrzej - tuż po ślubie. W najgorszych snach nie przewidywali, co stanie się 2 czerwca.
(fot. Arch. pryw. Korzennych)
- Prosiłam, żeby skierowali ją może do Warszawy, Łodzi albo Lublina, bo tam podobno są dobre kliniki. Powiedzieli nam, że cudów nie ma. I żebyśmy ją do hospicjum oddali. Ale tam, to się przecież już tylko umiera. My nigdy nie straciliśmy wiary - _Stanisława Bąk, matka Małgorzaty jest prawie pewna, że córka odzyska sprawność.
Nadzieja na przywrócenie 26-latki do życia pojawiła się w grudniu. Z jej rodziną skontaktowała się Sandra Winiarz, żona żużlowca Stali Rzeszów. 20 sierpnia Piotr Winiarz miał poważny wypadek na torze. Do szpitala trafił w krytycznym stanie. Lekarze dawali mu jeden, a potem dziesięć procent szans na przeżycie. O poruszaniu się nie było w ogóle mowy.
- _W śpiączce był miesiąc, ale ja już wtedy działałam. Zadzwoniłam do prezesa klubu we Wrocławiu, w którym kiedyś jeździł Piotrek. Ten człowiek mi pomógł. Dał adresy dwóch klinik. Wybrałam bydgoską. Serce mi podpowiedziało. Teraz wiem, że gdzie indziej nie miałby szans. Proszę, niech pan jeszcze raz w naszym imieniu podziękuje rehabilitantom z Bydgoszczy za opiekę - _żona żużlowca jest wyraźnie wzruszona.
Piotr jest dzisiaj w pełni sprawny. Żyje pełnią życia, uprawia jogging. W przyszłym sezonie zamierza wrócić na tor. Na pewno ma zamiar wystartować w jednym biegu - żeby nie stracić licencji.
Stu wybudzonych
Transport Małgorzaty do Bydgoszczy zorganizował szef szpitala w Kolbuszowej. Czy dyrektor Strzelczyk poczuł się współodpowiedzialny za dramat młodej kobiety?
- Myśmy od początku pomagali rodzinie, chociaż nie traktuje się nas najlepiej. Zorganizowaliśmy rehabilitację przyłóżkową, a w styczniu przewieźliśmy panią Korzenną na lotnisko w Jasionce, skąd poleciała do Bydgoszczy - tłumaczy dyrektor ze szpitala w Kolbuszowej.
Do kliniki rehabilitacji Wojewódzkiego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy Małgosia trafiła 9 stycznia. Tutaj zajął się nią zespół profesora Jana Talara. To nie pierwszy tego typu przypadek w bydgoskiej klinice.
- _Do tej pory wybudziliśmy około stu osób. Sukcesem zakończyła się nawet rehabilitacja osoby, która w śpiączce była od trzech lat. Pod tym względem jesteśmy jedną z najlepszych placówek w świecie. To dlatego, że wprowadziliśmy własną, pionierską metodę przywracania chorych do życia - _mówi profesor.
Powiedz...
Specjaliści z Bydgoszczy stwierdzili, że pacjenci, nawet podłączeni do aparatury medycznej, nie mogą czekać. Zajęcia rehabilitacyjne przeprowadzają już z osobami nieprzytomnymi. Od rana do nocy trwają różnego rodzaju zabiegi - ćwiczenia ruchowe, kąpiele, stymulacje i neurostymulacje. We większości przypadków starania lekarzy przynoszą oczekiwane efekty. Widać to także po Małgorzacie Korzennej.
- _Córka zaciska rękę, wie, co się do niej mówi. Po wyglądzie widać od razu, że jest z nią lepiej. Ja wiem, że ona niedługo do nas przemówi, że zacznie chodzić - _matka Małgosi opiekuje się nią w Bydgoszczy na przemian z jej mężem.
Niedługo pacjentka ma wrócić na miesiąc do swojego domu. - _Koniecznie musi odpocząć, bo rehabilitacja jest bardzo męcząca - _wyjaśnia szef kliniki rehabilitacji. - _Ona jest jeszcze "wplątana". Tak nazywamy w żargonie lekarskim stan chorego, który jest bliski odzyskania świadomości. Kiedy wróci do nas następnym razem, to myślę, że odzyska sprawność - zapewnia.
Mała Alicja, dziewięciomiesięczna córka Małgosi i Andrzeja jest bardzo żywym dzieckiem. Niedawno zaczęła gaworzyć. Czy lekarze z Bydgoszczy sprawią, że pozna dźwięk głosu własnej matki i poczuje jej ciepło? Ona też czeka.
Plan na budowę Tarczy Wschód – minister podał szczegóły
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pakosińska w letniej stylizacji i sandałach. Trudno odciągnąć wzrok od jej stóp
- Tak Emilia Krakowska wystroiła się na pogrzeb. Padniecie na widok tych zdjęć
- Mama Pavlović to prawdziwa rakieta! 91-latka pokazała, co potrafi [FOTO]
- Ulubieńcy Miszczaka szykują się do śniadaniówki w Polsacie? Oto, co nam mówią