Trzy największe, pańskim zdaniem, sukcesy obecnej kadencji to...
W mieście zapanował spokój. W poprzednich ośmiu latach dominowały złe emocje. W sądzie toczyło się kilka spraw z mieszkańcami. Ja poszedłem z nimi na ugodę. Wąbrzeźnianie za każdym razem zwracają mi uwagę, że w mieście panuje spokój i są mi za to wdzięczni. Drugi sukces to wewnętrzny spokój w urzędzie. Zaufałem moim pracownikom. Wszystkie możliwe obowiązki scedowałem na kierowników poszczególnych wydziałów. Skończył się dyktat, który był w nim przez osiem lat. A scedowanie odpowiedzialności na urzędników spowodowało, że stali się bardziej otwarci. W wielu sprawach sami podejmują inicjatywę. Mieszkańcy i przedsiębiorcy podkreślają mi na każdym kroku, że urząd zmienił się, jest bardziej przyjazny.
A trzecia sprawa?
To satysfakcja i duma z tego co powstało w Wąbrzeźnie. W ostatnich czterech latach udało się nam zainwestować ponad 30 milionów złotych.
Ale bezrobocie nadal jest wysokie...
Bardzo wiele osób pyta mnie: kiedy będzie praca? Ale należy zadać sobie też pytanie: czy ludzie chcą w ogóle pracować? Czasami mam wątpliwości. Kiedy remontowaliśmy ratusz przez firmę budowlaną przewinęło się 40 osób. Zostało dwóch. Kolejny przykład to remont naszych lokali socjalnych. Zatrudniliśmy do prac modernizacyjnych cztery osoby. Dzień po pierwszej wypłacie strażnicy miejscy poszli skontrolować ich trzeźwość. Wszyscy mieli od 2,7 do 3,2 promila alkoholu. Oczywiście, są osoby, które nie radzą sobie w życiu i im trzeba pomagać. Mam nadzieję, że będę miał możliwość w przyszłości rozwiązać te problemy.
Z zatrudniania mieszkańców w ramach prac interwencyjnych również pan zrezygnował.
Myślę, że mieszkańcy przez ostatnie cztery lata przyzwyczaili się już, że urząd to nie fabryka.
Mój poprzednik zatrudniał nawet 200 osób w ramach prac interwencyjnych. My zmieniliśmy ten system, decydujemy się na pracowników, kiedy są nam naprawdę potrzebni. Rozwiązaniem problemu bezrobocia jest stworzenie warunków, które pomogą rozwijać się lokalnym przedsiębiorcom. Oni dadzą prawdziwe miejsca pracy, bo tworzenie etatów w ramach prac interwencyjnych nie rozwiązuje problemu bezrobocia w naszym mieście.
Problem w tym, że w ciągu ostatnich czterech lat żaden przedsiębiorca z zewnątrz nie zainwestował w Wąbrzeźnie. Ze swoją inwestycją ociąga się również firma z Zaskocza, która miała wybudować zakład produkcyjny na miejskim terenie.
Firmie z Zaskocza udzieliliśmy dużej pomocy. Nadal mam zapewnienia, że inwestycja się rozpocznie. Jeśli tak się nie stanie, firma poniesie duże kary. Jej zobowiązania zapisane są w akcie notarialnym.
Do naszych drzwi zapukała również firma z Zielonej Góry, ale - niestety - nie mieliśmy dla niej odpowiedniego terenu. Inwestują również nasze lokalne firmy.
To nie jest tak, że jeśli ściągniemy do Wąbrzeźna dużego przedsiębiorcę, to rozwiążą się wszystkie problemy miasta. Przyszłością dla takich małych miast są firmy które zatrudniają do 10 osób. To one nakręcają nasz rynek i takim przedsiębiorcom chcę pomagać. W jaki sposób? W moim rozumieniu jest to nie tylko zwalnianie takich osób z podatku. To także promowanie naszych lokalnych firm m.in. podczas targów. a
Wójt:
Burmistrz:
Czytaj e-wydanie »
