www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Po niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenta Bydgoszczy rajcy nie kryją się już z krytyką pod adresem Konstantego Dombrowicza.
- W PO byłem zawsze uznawany za ostatniego stronnika prezydenta Dombrowicza - przyznaje Lech Zagłoba-Zygler, radny miasta. - Starałem się znosić jego nieustępliwość i nieumiejętność prowadzenia dialogu. Kładłem to na karb jego charakteru, próbowałem go zrozumieć. Tego wszystkiego było jednak za wiele. Prezydent nie może zniechęcać do rozmowy, nie wolno mu budować murów wokół siebie. I nie mówię tu tylko o głośnym sporze z kibicami "Zawiszy" o nazwę stadionu przy ulicy Gdańskiej.
Przeczytaj również: Wieczór wyborczy Konstantego Dombrowicza [relacja]
Zagłoba-Zygler jest przekonany, że osobowość prezydenta Dombrowicza kładła się cieniem na sprawy finansowe ważne dla miasta.
- Sam głosowałem swego czasu za prywatyzacją ciepłowni KPEC-u, ale nieustępliwy sposób, w jaki Konstanty Dombrowicz forsował ten pomysł, musiał do niego zrazić mieszkańców - snuje radny PO.
- Prezydent nie umiał też prowadzić wyważonych rozmów, ani dojść do porozumienia z kolejnymi szefami bydgoskiego portu lotniczego. Te wszystkie niefortunne kroki Dombrowicza przeważyły w końcu falę goryczy wśród bydgoszczan - dodaje Zygler.
Więcej we wtorkowym, papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"
Udostępnij