Pani Maria z mężem mieszkają w dwurodzinnym domu przy ul. Świetlicowej 5. Starsi małżonkowie na piętrze, sąsiedzi - na parterze.
Od lat jest między nimi wojna. Nie rozmawiają. No chyba, że się kłócą. - Do mojego mieszkania należą dwie piwnice - opowiada pani Maria. - Do moich sąsiadów też dwie.
Obie rodziny mają także jedną wspólną piwnicę. - Zawsze ja z niej korzystałam, bo sąsiad jej nie chciał. Nagle po latach zamierza mi zabrać piwnicę. Nie chodzi mu jednak o tą naszą wspólną, tylko o moją. Mogę ewentualnie zgodzić się na oddanie piwnicy, ale tej drugiej sprawy tak nie zostawię! - obiecuje kobieta.
Ta "druga sprawa" dotyczy ogrodzenia, postawionego przez sąsiada na wspólnej działce. - Działka ma 1400 metrów kwadratowych. Dostaliśmy od miasta propozycję wykupu mieszkań z gruntem. I nam, i sąsiadom, przypadłoby po 700 metrów działki. Tyle, że ja się nie zgodzę na wykup, skoro sąsiad nie rozbierze ogrodzenia - dodaje kobieta. - Co z tego, że wykupię działkę, skoro na mojej części jest płot, którego sobie nie życzę? Sąsiad zabrania mi wejść na ogrodzony teren.
Lokator z parteru postawił płot w latach 90-tych. Ogrodził trzy strony. - Swoje ogrodzenie musiałam zlikwidować. On nie musi?! - zastanawia się kobieta.
Budynkiem zarządza Administracja Domów Miejskich. - Nie ma podstaw prawnych do nakazania rozbiórki ogrodzenia - informuje Magdalena Marszałek, rzeczniczka ADM. - Zostało ono postawione zgodnie z projektem i wszelkimi innymi wymogami.
Nie udało nam się skontaktować z lokatorami z parteru.
Czytaj e-wydanie »