https://pomorska.pl
reklama

Bydgoszcz. Wierność autorowi, to nie odtwarzanie. Spektakl "Łagodna" będzie można zobaczyć 6, 7, 12, 13 i 14 listopada w Teatrze Polskim

Rozmawiała Dominika Kiss-Orska
Rozmowa z Barbarą Wysocką, reżyserką spektaklu "Łagodna", który swoją premierę będzie miał 6 listopada w bydgoskim Teatrze Polskim.

- Na ile Pani "Łagodna" będzie współczesna?

- Zastanawiam się nad tym rozróżnieniem - kiedy spektakl jest współczesny a kiedy nie? Dostojewski pisał niezwykle dotkliwie o ludziach i problemach swojego czasu.
Ostro diagnozował swoją współczesność. Wystawianie jego tekstu w kostiumie z drugiej połowy XIX wieku byłoby dla mnie gwałtem popełnionym na autorze i zaprzeczeniem jego współczesnego myślenia, a co za tym idzie pozbawianiem go ostrości, emocjonalności i siły.
Nasza "Łagodna" jest współczesna, bo my jesteśmy współcześni. To nie znaczy, że dzieje się dzisiaj, to oznacza, że my dzisiaj tym spektaklem rozmawiamy o "Łagodnej" Dostojewskiego. Autor pisze we wstępie: "nie jest to opowiadanie, ani nie są to notatki". Mogłabym powiedzieć podobnie: "to nie jest spektakl, ani nie jest to inscenizacja tekstu. To jest rozmowa, impresja na temat, cykl wariacji". Pracujemy nad formą, która łączy w sobie elementy teatru, słuchowiska, filmu, instalacji plastycznej. Przestrzeń sceny można określić jako odbicie wnętrza głowy głównego bohatera, jako przestrzeń rozbitej rzeczywistości, którą ktoś próbuje bezskutecznie poskładać.

- A postaci? Na ile będą współczesne, a na ile "dostojewskie"?

- Osią spektaklu jest główny bohater - przez niego i wokół niego konstruowana jest ta opowieść. Dostojewski napisał "Łagodną" jako monolog, ukazując nam tylko jedną osobę żywą oraz jedną umarłą - wszystko podporządkowane jest opowieści jednego mężczyzny, jego narracji. Wydarzenia, o których opowiada oraz osoby biorące w nich udział poznajemy tylko z jednej strony - z jego strony, z jego punktu widzenia. Resztę możemy sobie jedynie dopowiedzieć. W teatrze tekst ten najczęściej adaptowany jest jako monodram. Nasza "Łagodna" rozpisana jest na sześć osób. Poza głównym bohaterem oraz jego zmarłą partnerką są to cztery osoby, przyjmujące na siebie myśli i monologi wewnętrzne bohatera, oraz komentarze i teksty stanowiące kontekst, dyskusję. Nie tylko o tym co się wydarzyło, ale również o tym, czym jest samobójstwo. To nie są konkretne postaci, to są uosobienia myśli bohatera i dziewczyny. Czasem są to strzępy rozmowy z psychiatrą, czasem to, co mogła pomyśleć ona, tym razem powraca jako wspomnienie sytuacja, która miała miejsce w czasie ich wspólnego życia. I znów: mam problem z rozróżnieniem postaci na "dostojewskie" i "współczesne" - bo one są współczesne i przez to dla mnie są najgłębiej inspirowane Dostojewskim. Wierność autorowi nie polega na grzecznym odtworzeniu tekstu, ale na oddaniu całego rozbicia i przerażającego obrazu rzeczywistości, jaki w tym tekście zapisał.

- Na ile problemy i cechy bohaterów "Łagodnej" można przenieść na dzisiejsze, pogmatwane czasy?

- Całkowicie. Nie zajmowałabym się Dostojewskim, gdybym nie widziała tam materiału aktualnego również dzisiaj. Czasy się zmieniają, ale problemy pozostają wciąż te same. I podstawowymi tematami zawsze będzie życie, miłość, śmierć, wojna, polityka, pieniądze. Od zawsze. Zmieniają się jedynie realia, zmienia się rzeczywistość, która nas otacza - żyjemy dużo szybciej niż kiedyś, inne są środki komunikacji, media, inna jest sztuka. Dlatego zmienia się też teatr.

Mam świadomość, że "Łagodna" będzie dość dziwnym przedstawieniem - nie wiadomo kto gra jaką postać, trudno zaakceptować rozbitą strukturę, podążać za opowieścią głównego bohatera, sytuacje są krótkie, jak przebłyski pamięci. Ale wierzę, że każdy z widzów będzie miał możliwość osobistego poskładania tej układanki, i dla każdego będzie ona inna. Nie narzucam żadnej tezy, nie oceniam ani bohatera ani jego partnerki, nie staram się powiedzieć widzom, co mają myśleć i co z tej historii wynika. Raczej stawiam znaki zapytania, podrzucam pewne tematy, hasła, próbuję zaprosić widza do złożenia puzzla, do samodzielnego zrozumienia tej historii, do postawienia sobie pytania - co właściwie się wydarzyło i dlaczego.

- Kto komponuje muzykę? Czy będzie wykonywana na żywo?

- Opracowanie muzyczne swoich spektakli przygotowuję sama. Nie, nie będzie muzyki na żywo.

- Jak się Pani pracuje z bydgoskimi aktorami?

- Z aktorami pracuje mi się wspaniale. To świetna obsada, zgrany zespół sześciu osób, z których każdy jest osobowością. Są wspaniali - utalentowani, kreatywni, chętni do pracy, niezwykle pozytywni i cierpliwi. To wielki komfort dla reżysera móc pracować z takim zespołem, szczególnie przy tak ryzykownym i nieoczywistym projekcie. Są wspaniali, to dla mnie bardzo dobre spotkanie.

- Debiutowała Pani na deskach teatralnych w bydgoskim teatrze.

- Rzeczywiście, dawno temu grałam w Teatrze Polskim w spektaklu Iwony Kempy,
było to na drugim roku studiów. Później wracałam do Bydgoszczy regularnie podczas Festiwalu Prapremier - z "Ifigenią" Michała Zadary, z "Trylogią" Jana Klaty. Zapamiętałam przede wszystkim wspaniałą, otwartą i zainteresowaną teatrem publiczność. Oba spektakle były przyjęte bardzo gorąco, "Ifigenia" w 2008 roku wygrała Grand Prix, a rok temu nagrodzona została moja rola Aleksandry Billewiczówny. Czuje się, że teatr ma tu swoją widownię.

- Jest Pani aktorką i reżyserką. W której roli czuje się Pani lepiej? Jak łączyć te aktywności? I czego zamierza się jeszcze Pani nauczyć?

- Zdecydowanie to aktorstwo jest dla mnie pierwszym i najważniejszym zawodem. Najbardziej się w nim spełniam i daje mi najwięcej satysfakcji, i radości. Jako reżyser pracuję nad własnymi projektami, robię tylko to, co mnie naprawdę interesuje i pracuję z ludźmi, z którymi chcę pracować. Połączenie obu profesji jest z jednej strony bardzo ciekawe, ale niełatwe do pogodzenia. Dlatego planuję w przyszłym roku przerwę w reżyserii, żeby móc wrócić do intensywnej pracy aktorskiej. Zajmuję się też innymi rzeczami - przygotowuję muzykę i dźwięk do spektakli swoich oraz spektakli innych reżyserów, robię filmy, zdjęcia. Reżyseruję w operze. Czego zamierzam się jeszcze nauczyć? Hiszpańskiego na przykład.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

F
Fela
nie polecam...dłuzy się... ten spektakl byłby dobry dla dwojga aktorów a nie dla 6, czulam ze pozostała czworka jest na sile wkomponowana... dlaczego bydgoski teatr robi sztuki na siłę? dlaczego nie ma tradycyjnych spektakli jak u Horzycy, tylko ciągle jakies ciężkie, futurystyczne spektakle...znudziło mi sie to...

Wybrane dla Ciebie

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Raz w miesiącu podsypuję tym zamiolkukasa. W mig wypuszcza nowe liście

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Dodatkowe 2150 złotych dla osób powyżej 75. roku życia. Jak dostać bon senioralny?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska