https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Zegar słoneczny przyciągał zakochanych

Maciej Czerniak
Części zegara słonecznego przechowywane są od lat w małym magazynie na zapleczu Zieleni Miejskiej
Części zegara słonecznego przechowywane są od lat w małym magazynie na zapleczu Zieleni Miejskiej Fot. Maciej Czerniak
Szczątki jednego z największych zegarów słonecznych w Polsce, potężnej mosiężnej konstrukcji, znaleźliśmy w magazynie Zieleni Miejskiej.

Kto dziś pamięta o tym, że taki zegar stał kiedyś w Bydgoszczy? Czy kiedyś znów zagości na którymś z bydgoskich placów?

Nie był zabytkiem, nie został też wykonany z jakiegoś wyjątkowo cennego materiału. W latach 60. ówczesne władze Bydgoszczy nakazały w końcu zdemontować tę charakterystyczną konstrukcję.

Mowa o zegarze słonecznym, jednym z największych w Polsce, który w epoce gomułkowskiej stanął na skwerze u zbiegu ulic Gdańskiej i Śniadeckich.

Zegar łaskawy dla zakochanych
Od kilku lat na skraju bydgoskiego Starego Rynku pod oknem, z którego codziennie wychodzi mistrz Twardowski, stoi tzw. ławeczka dla zakochanych. W latach 60. jednym z ulubionych miejsc schadzek nastoletnich par był właśnie skwer między ulicami Gdańską i Śniadeckich. Te czasy pamięta jeden z Czytelników, który przypomniał nam o osobliwej konstrukcji stojącej niegdyś w centrum Bydgoszczy.

- Zegar pojawił się na skwerze około roku 1963, może 1964. Miałem wtedy dwadzieścia cztery lata - opowiada pan Kazimierz Jeliński. - To była dość pokaźna konstrukcja - mogła mieć ze cztery metry średnicy. Miejsce, gdzie ona stała, upodobali sobie młodzi ludzie, szczególnie pary zakochanych. Wskazówka zegara kładła szeroki cień, w związku z tym panna nie mogła zarzucić ukochanemu, że znowu się spóźnił - uśmiecha się pan Kazimierz.

Władze usunęły apolityczny pomnik
Dziś niewielu już pamięta, że Bydgoszcz mogła się pochwalić tak charakterystycznym monumentem. I nie ma się co dziwić, niedługo przetrwał w miejskim krajobrazie. Pod koniec lat 60. władze Bydgoszczy nakazały zdemontować mosiężną konstrukcję. Dlaczego? Odpowiedź jest prozaiczna i nie kryje się za nią chyba żadna tajemnica.

- Mosiądz był wtedy w cenie. A przy zegarze wciąż się kręcili zbieracze złomu. Trzeba było ciągle uzupełniać rozkradane cyfry i elementy konstrukcji - mówi Jeliński. - Władze pewnie miały tego dosyć. Zegar nie miał przecież żadnej wymowy politycznej.

Leży i czeka
Dziś zdemontowana konstrukcja przechowywana jest w niepozornym magazynku na terenie firmy Zieleń Miejska.

- Czy kiedyś stanie na jakimś miejskim placu? Trudno powiedzieć. Pewnie znów by się spodobał złomiarzom. Poza tym nie słyszałem, by miasto chciało go ponownie gdzieś ustawić - mówi Zdzisław Hojka, dyrektor działu historii w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego.

Kazimierz Jeliński natomiast najchętniej widziałby konstrukcję na placu przed urzędem wojewódzkim.

Czy macie Państwo zdjęcia, na których widać zegar słoneczny w pełnej krasie? Prosimy o przysyłanie takich starych fotografii. Może z zegarem wiążą się szczególne wspomnienia, ciekawe historie. Opowiedzcie nam o tym!

Do tego tematu jeszcze wrócimy.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska