- Najtrudniejszy był przejazd busem non stop 1500 kilometrów na włoskie wybrzeże morskie - wspomina Robert Bazela, logistyk wyprawy, szef firmy "Uranos". - Potem było już tylko lepiej, choć fale na lagunie do przyjemnych ani bezpiecznych dla kajakarzy nie należą.
Bazela, który płynął z żoną Agnieszką, ocenia wysokość tych fal na jeden metr. Jednak gorsze od tych naturalnych były fale sztuczne wzbudzane na torach wodnych i w Canal Grande przez przepływające statki i motorówki.
Pierwsze trzy noce bydgoscy kajakarze spali na położonym na stałym lądzie (5 km na zachód od Wenecji) kempingu Fusina, gdzie wynajęli domek. Wyszło taniej niż pod własnymi namiotami - 7 osób 115 euro na dobę. Rozbicie namiotu kosztowałoby po 17 euro na głowę.
- Wenecję zwiedzaliśmy pieszo i w kajakach - relacjonuje Tomasz Gabryś, komandor rejsu. - Płynęliśmy Canalem Grande, ale też mniejszymi i całkiem małymi kanałami przebiegającymi przez biedniejsze dzielnice, gdzie było spokojnie i niezwykle klimatycznie.
- W Wenecji cały ruch poza ścisłym centrum, czyli placem Świętego Marka, odbywa się po wodzie. Wodą wozi się ludzi i towary, maszyny budowlane, wywozi śmieci - informuje Andrzej Gomol, kierownik wyjazdu.
Kajakarze (wśród uczestników byli też pełniąca funkcję nawigatora Agnieszka Blachowska, Jan Zachulski i Janusz Kaczyński) popłynęli też dalej na położone na kursie północno-wschodnim wyspy. Zwiedzili znaną z hut szkła weneckiego wyspę Murano. Potem "skoczyli" na Campalto - niezamieszkaną wyspę, ale wyposażoną w wiaty, gdzie odbywają się festyny, zabawy, gry, gdzie można przenocować pod namiotem. Kolejnym celem była wyspa Burano słynącą z kolorowych domów. Bydgoszczanie popłynęli również, ale już promem, na wyspę Lido, gdzie odbywał się 72. Międzynarodowy Festiwal Filmowy. Na wybiegu przed hotelem "Excelsior" prezentowały się właśnie sławy filmowe.
- Inni turyści zazdrościli nam, że mamy tak niezwykłą sposobność zwiedzania laguny - podsumowuje Gabryś.