W tej sytuacji 56-latek, który z rezerwy kadrowej przeszedł na emeryturę, pozostaje wojskowym emerytem z sowitym świadczeniem.
Chciał seksu z 14-latką
Prawomocny wyrok dla pułkownika Roberta O., byłego szefa sztabu dywizji NATO w Elblągu, ogłosił wczoraj Sąd Okręgowy w Toruniu. Podtrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, czyli ten wydany w kwietniu ub.r. przez Sąd Rejonowy w Grudziądzu.
Za umawianie się (elektronicznie) na seks z 14-letnią dziewczynką wojskowy został skazany na 1 rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata próby, dozór kuratora i grzywnę.
- Sąd pierwszej instancji procedował rzetelnie i prawidłowo ustalił stan faktyczny - podkreśliła dziś sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdamowicz. - Wymierzonej kary w żadnym razie nie można uznać za rażąco łagodną.
Pułkownik Robert O. ma 56 lat. Był szefem sztabu dywizji NATO, a dokładnie - Wielonarodowej Dywizji Północ-Wschód w Elblągu. Ujęto go w lipcu 2017 roku w Grudziądzu za sprawą „łowcy pedofilów”, gdy zmierzał na spotkanie z nastolatką przy moście.
Wcześniej składał dziewczynce propozycje o charakterze seksualnym przez internet, wiedząc, że jest nieletnia - ustalili śledczy i sąd. Wpadł, bo relacji z nim podjął się łowca pedofilów, czyli dorosła osoba udająca w sieci dziecko/nastolatka.
Prokurator: degradacja!
MON już na samo zatrzymanie szefa sztabu dywizji zareagowało błyskawicznie. 18 lipca 2017 roku podano do publicznej wiadomości informację o dymisji pułkownika Roberta O. Wojskowy został przeniesiony do rezerwy kadrowej. Obecnie jest emerytem i pobiera naprawdę godziwą emeryturę. Straciłby jej większą część, gdyby został zdegradowany.
Degradacji do stopnia szeregowego oraz zaostrzenia kary dla Roberta O. domagał się w apelacji Wydział ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Od żołnierza wymaga się określonej postawy etycznej i życiowej. Chodzi o tzw. właściwości do bycia żołnierzem. Popełniony przez Roberta O. czyn kłóci się z tymi oczekiwaniami - podkreślał wczoraj w rozmowie z dziennikarzami prokurator mjr Piotr Radziej z Poznania.
Obrońca: niewinny!
Obrońca pułkownika, adwokat Arkadiusz Bojakowski, żądał natomiast w apelacji uniewinnienia swojego klienta. Kwestionował dowody i ich ocenę, dokonaną przez sąd w Grudziądzu.
Argumentował, że płk Robert O. nie wiedział, iż mailuje i SMS-uje z 14-letnią dziewczynką. Jego argumentacja nie przekonała jednak ani grudziądzkiego, ani toruńskiego sądu.
- Na samym początku konwersacji dziewczynka napisała, że ma 14 lat - przypomniała wczoraj sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdamowicz.
Apelacje obu stron Sąd Okręgowy w Toruniu uznał za bezzasadne. Wydany w Grudziądzu wyrok natomiast i wymierzoną karę - za właściwe.
Toruń jak Grudziądz
Za przestępstwo z art. 200a par. 2 Kodeksu karnego wojskowemu groziły maksymalnie 2 lata więzienia. Jak podkreśliła jednak sędzia Kujaczyńska-Gajdamowicz, mężczyzna dopuścił się go w formie tak zwanego „nieudolnego usiłowania” i nie można tego tracić z pola widzenia.
Owszem, gdyby nie został ujęty przed spotkaniem z 14-latką, mogłoby dojść do groźnego rozwoju sytuacji. Tak się jednak nie stało.
- Kara 1 roku pozbawienia wolności nie jest karą łagodną, tak w świetle ustawowego zagrożenia, jak i możliwości nadzwyczajnego złagodzenia kary czy nawet odstąpienia od karania w przypadku usiłowania nieudolnego właśnie - zaznaczyła sędzia.
Degradację sąd mógł orzec, ale nie musiał. Art. 327 kk mówi, że „sąd może orzec degradację w razie skazania za przestępstwo umyślne, jeżeli rodzaj czynu, sposób i okoliczności jego popełnienia pozwalają przyjąć, że sprawca utracił właściwości wymagane do posiadania stopnia wojskowego, a zwłaszcza w wypadku działania w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”.
Toruński sąd potrzeby zastosowania takiej kary się nie dopatrzył. Ogłoszony w Toruniu wyrok jest prawomocny. Pułkownik Robert O. pozostaje emerytem w rezerwie kadrowej, z sowitą emeryturą.
Degradacja dla oficera
Degradacje orzekane są przez sądy przy poważniejszych przestępstwach. W ub. tygodniu Sąd Okręgowy w Poznaniu zdecydował prawomocnie o takiej wobec Jacka S.
Ten oficer był oskarżony o wykorzystanie bezradności i doprowadzenie pokrzywdzonej kobiety do poddania się innej czynności seksualnej. Uznano jego winę, ukarano więzieniem. Wspomnianą degradację orzekł jednak dopiero sąd odwoławczy.
