W sądzie rejonowym ruszył proces dotyczący nieprawidłowości w Geotermii. Na ławie oskarżonych zasiedli: były prezes tej spółki Marcin R. i Jacek M., szef firmy, która brała udział w przebudowie basenu zewnętrznego Geotermii.
Trzeci oskarżony - Kamil Ż., były pracownik „Solanek” nie pojawił się na sali sądowej. Wcześniej, w trakcie przesłuchań, przyznał się do winy i zaproponował, że dobrowolnie podda się karze.
„Lewizna” na całego
Zdaniem prokuratury, Marcin R. i Kamil Ż. działając razem wyprowadzali pieniądze z „Solanek”. Pracownik fałszował faktury i delegacje, a prezes je zatwierdzał. Spółka miała na tym stracić ok. 60 tys. zł. Zarzuty śledczych obciążone są karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Kamil Ż. miał fałszować faktury za zakupy w sklepie komputerowym. Ponadto przedstawiał „lewe” delegacje za dojazdy na szkolenia w Rzeszowie, choć nigdy nie brał w nich udziału. Co więcej: z kasy Solanek dofinansowano jego rzekome studia i dojazdy na zajęcia. W rzeczywistości Ż. tam nie jeździł, bo w ogóle nie studiował.
„Wszystko odbywało się na polecenie R., który czerpał z tego korzyści majątkowe i rzeczowe. Użył mnie jako narzędzia. Faktury drukowałem na komputerze i używałem photoshopa, a pieniądze przekazywałem prezesowi” - w trakcie postępowania przygotowawczego zeznał Kamil Ż. Dodał, że do domu swego szefa przywoził dokumenty i pieniądze wypłacane z kasy Solanek.
Były prezes: - To kłamstwo
Marcin R. przed sądem nie przyznał się do winy. Stwierdził, że Kamil Ż. działał na własną rękę, a on nie miał o tym pojęcia.
- Nigdy nie brałem udziału w żadnym przestępczym procederze ani z Kamilem Ż., ani z jakimkolwiek pracownikiem spółki - powiedział w sądzie były szef Solanek. - I dodał: - Kamil Ż. przerzuca całą odpowiedzialność na mnie, a jest to kłamstwo.
Marcin R. przyznał, że Ż. przywoził mu dokumenty do domu, a „sporadycznie” także pieniądze, które były przeznaczane na zakup paliwa na wyjazdy służbowe, a później się z nich rozliczał.
- Dlaczego sam pan nie pobierał z kasy pieniędzy na wyjazd służbowy, tylko po południu angażował pracownika, aby przyjeżdżał do pana? - pytała prokurator Małgorzata Zdrojewska- Gutowska. Marcin R. odpowiedział: - Zazwyczaj pieniądze pobierałem sam.
Nieprawda w fakturach?
Były szef Solanek jest oskarżony także o to, że zatwierdzał wystawiane przez Jacka M. faktury, w których opisach widniały inne prace, niż rzeczywiście były wykonane w Solankach.
Jackowi M. zarzucono z kolei to, że takie faktury wystawiał, za co grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jacek M. na policji się do tego przyznał, później zmienił zdanie.
W sądzie R. i M. zgodnie tłumaczyli, że nie mieli innego wyjścia, bo chodziło o jak najszybsze zakończenie remontu basenu zewnętrznego Solanek.