Koła Gospodyń Wiejskich. -
Smażcie powidła, kobitki - powiedział. I dodał: - Zrobicie na tym pieniądze i karierę.
Nie bardzo wierzyły w tę karierę i pieniądze, ale pomysł wydał im się przedni i obiecujący. W końcu będą kultywować tradycje. A tradycje to rzecz święta.
I tym sposobem od sześciu lat w Strzelcach Dolnych, początek września pachnie smażonymi powidłami śliwkowymi. Dym z ognisk i opary węgierek, rozgotowujących się w miedzianych kotłach, zwabiają tłumy ciekawskich. A do niedużej wioski nie opodal bydgoskiego Fordonu zjeżdżają się goście z całej Polski. Każdy chce spróbować chleba ze smalcem i pomieszać bocianem (mieszadłem) w kuprowym, czyli miedzianym kotle pełnym śliwek. Bo taka impreza trafia się raz do roku!
I w tym roku piknik rozpoczął się w sobotę i trwał do niedzieli. I w tym roku w ciągu dwóch dni Strzelce Dolne odwiedziło kilkanaście tysięcy ludzi. Atrakcji było mnóstwo. Oprócz powideł strzeleckich proponowano domowe ciasta, miody, pierogi ze śliwkami, słodkie racuchy, ciepłe placki ziemniaczane i chleb z wiejskim smalcem. Ale najważniejsze były śliwki i smażone z nich powidła.
Pierwsi byli mennonici
- Przez wieki uprawą śliwki węgierki na tych terenach zajmowali się osadnicy holenderscy -mennonici - opowiada Jan Iwanowski, który pasjonuje się historią tutejszych ziem i swojej rodziny. Jego ojciec trafił tu z Wilna, a mama z Kalisza, gdzie dziadek miał hotel zwany
"Europejskim". Ale, że jest to zupełnie już inna historia wracamy nad Wisłę w Strzecach Dolnych.
- W Polsce mennonici pojawili się w połowie XVI wieku jako emigranci z Fryzji i Holandii -ciągnie swą opowieść pan Jan. - I pod patronatem królów polskich, szlachty i władz miejskich rozpoczęli intensywne zasiedlanie doliny Wisły i Pomorza. Byli to ludzie pracowici, sumienni, uczciwi. Cechowała ich surowa moralność i życzliwość sąsiedzka. Regularnie płacili podatki i meliorowali kolejne obszary podmokłe. Dzięki temu menonici przekształcili obszar doliny w system pól uprawnych i pastwisk.
Krajobraz ten przetrwał do dzisiaj nad Wisłą, wraz z pozostałościami specyficznej holenderskiej drewnianej zabudowy. Po rozbiorach sytuacja menonitów uległa pogorszeniu. Wielu z nich opuściło Polskę. Tych, którzy zdecydowali się pozostać w naszym kraju, po II wojnie światowej przymusowo wysiedlono, sprowadzając na ich miejsce ludność ze wschodniej Polski.
Sady pełne śliwek
- Holenderscy osadnicy zajmowali się również uprawą węgierki - dodaje Anna Iwanowska, gospodyni ze Strzelc Dolnych, żona Jana. - Bo jest tu żyzna i wilgotna ziemia, co sprzyja wcześniejszej wegetacji roślin. Mamy też klimat zbliżony do klimatu podgórskiego. Od północy i zachodu nasze wsie okalają wzgórza polodowcowe stwarzając świetne warunki do rozwoju sadów śliwkowych i jabłoniowych na stokach skarp.
Śliwki zbiera się od połowy sierpnia do pierwszych przymrozków i przez półtora miesiąca bez przerwy się je smaży. Każda gospodyni w Strzelcach posiada swój kociołek miedziany. Ale Iwanowscy swego czasu swój komuś pożyczli i przepadł. Trzeba było kupić nowy. Udało się na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. Nowy, choć wiekowy kocioł, pomieści 100 litrów owoców.
Swojskie powidła
- Nasze powidła zostały zarejestrowane jako pierwszy produkt regionalny w województwie kujawsko-pomorskim. W tej chwili mamy jedenastu producentów. Powidła smażone są przez mieszkańców w dziewięciu miedzianych kotłach, a ich produkcja przekracza 25 tys. słoików w sezonie - chwali się Małgorzata Lutkowska, gospodyni strzelecka. Strzeleckie gospodynie nie tracą czasu. Na specjalnie rozpiętych ramach susza także jabłka i śliwki na zimę. - A potem suszarnie rozbieramy, a kociołki idą na strych - śmieje się pani Anna.
Jak we Francji i we Włoszech
A siedzimy sobie tak w gromadzie, razem z sołtysem wioski Elżbietą Saj (która mówi, że jest specjalistką jedynie od "wystroju i zakupów") w starym, bo prawie stuletnim, pomennonickim domu Iwanowskich, pijemy kawę, jemy ciasto domowej roboty. I gadamy... - Pojeździłam po świecie i widziałam we Francji i we Włoszech jak mali producenci wyrobów regionalnych się skrzyknęli i produkują swoje sery i szynki. Wzięliśmy z nich przykład. Organizujemy nie tylko Święto Śliwki, ale także festyny i pikniki agroturystyczne. Podajemy na nich swoje własne wyroby: żelazne kluchy ziemniaczane z boczkiem lub cebulką, albo wymieszane z kapustą, placki ziemniaczane, racuchy z jabłkami i własnej roboty, objęty wielką tajemnicą kulinarną smalec. A nasza sąsiadka Danuta Rak piecze chleb - opowiada Anna Iwanowska.
Jest się czym chwalić.... Ich powidła maja własną etykietę zastrzeżoną w urzędzie patentowym, podobnie jak nazwa "powidła strzeleckie". A cała wieś i Koło Gospodyń Wiejskich stanowią wizytówkę naszego regionu, którą można się z powodzeniem chwalić.
Tekst i Fot. Bożenna Szymańska