Przeżywaliśmy już podczas Święta Śliwki Strzeleckiej niskie temperatury i ulewne deszcze. Takiego skrawu jaki był podczas 24. edycji tej imprezy jednak dotąd nie było. Po zrobieniu zakupów wielu gości szukało ochłody pod drzewami, by choć przez chwilę odpocząć od słońca.
Prawdziwe żniwa mieli w ten weekend w Strzelcach wystawcy nie tylko śliwek i przetworów z tego owocu ale też oferujący zimne lemoniady, mrożone kawy, kwas chlebowy, czy lody.
Tłumy na drogach i w autobusie
Pomimo żaru lejącego się z nieba impreza spotkała się ogromnym zainteresowaniem. Na drogach dojazdowych tworzyły się korki. Nie zawsze łatwo było też dostać się do autobusów dowożących gości z Fordonu na jarmark. W niektórych godzinach były tak zapchane pasażerami, że dostanie się do środka graniczyło z cudem.
- Wiemy, że robią się korki, ale warto przyjechać, Można też przypłynąć do nas Wisłą. Do rzeki jest stąd zaledwie 200 metrów - zachęcali organizatorzy ze sceny.
- Hydrolodzy mówią, że poziom Wisły jest w tym roku bardzo niski. Jednak na odcinku z Fordonu do Strzelec wody jest wystarczająco dużo. Na pewno nie osiądziecie na mieliźnie – podkreślała Krystyna Lewicka-Ritter, znana regionalistka współprowadząca Święto Śliwki w Strzelcach.
Cena powideł na wszystkich straganach w tym roku taka sama – 14 zł za słoiczek. Rok temu było taniej, żądano 12 zł. Spore było też zainteresowanie świeżymi owocami. Za kilogram w zależności od odmiany śliwek nabywcy zapłacić musieli 7- 8 zł. To także minimalnie drożej od oferty ubiegłorocznej.
Nie podrożał za to parking. Postawienie auta w pobliżu jarmarku kosztowało 7 zł, tyle co w roku 2023.
To Cię może również zainteresować
Przy niektórych straganach ustawiono miedziane kotły, w których na ognisku smażono śliwki. To tradycja tej imprezy. Goście jarmarku chętnie podchodzili bliżej, by popatrzeć i porozmawiać.
Zanim powstaną powidła
- Późne śliwki smażymy 8-10 godzin. Te wczesne smażą się dłużej, nawet do 12 godzin. Dlaczego? Taka śliwka jest bardziej wodnista, dłużej odparowuje – tłumaczy nam Szymon Wyżgowski. Jak dowiadujemy się – nie do wszystkich powideł dodawany jest cukier.
- Dodajemy tylko jeśli trzeba. Zwykle na początku sezonu trzeba dodać. Jak śliwka jest dojrzalsza to pod koniec smażenia smakujemy. Sprawdzamy czy jest dość słodka sama w sobie – wyjaśnia mieszkaniec Strzelec Dolnych. - Mieszanie w kotle to ciężka praca - przyznaje. - Zmieniamy się. Jedna osoba nie dałaby rady mieszać cały dzień, zwłaszcza, że z czasem zawartość kotła gęstnieje i jest coraz trudniej.
Jednak nie tylko powidła i śliwki kupić można było na jarmarku. Duży był wybór wędlin, pieczywa, serów, miodów, ryb i wszelkiego rodzaju przetworów. Bogata była oferta ogrodnicza, dopisali też twórcy. Z pięknymi haftami własnego autorstwa przyjechała np. Krystyna Badtke z Tucholi. W przerwach zakupów oglądano występy. Grały kapele podwórkowe i orkiestra dęta z Dobrcza.
Z możliwości sprzedaży swoich produktów skorzystali też wytwórcy z regionu. Przy samym wjeździe na plac sprzedawano soki i owoce z gospodarstwa rodziny Klimkiewiczów z Wtelna. Nieco dalej skosztować można było lodów państwa Zmudziejewskich z Koronowa. Kolejki ustawiały się przed polową piekarnią z Czarża i przy stoisku serowarni Hrabiny Potulickiej ze Ślesina. Swoje przetwory zachwalały panie z KGW Glinki koło Koronowa oraz z Brzeźna w gminie Pruszcz. Te ostatni zapraszały m. in. na pierogi chłopskie, placki, krokiety i kopytka z kapustą.
Szarlotka tatrzańska
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Brzozowski demonstruje, czym obdarzyła go natura! Nie próżnuje na bezrobociu
- Legendarny dziennikarz TVP opisuje zachowanie Smaszcz. Włos jeży się na głowie
- Wieniawa "zlitowała się" nad biednymi warszawiakami. Ciąg dalszy cyrku z wynajmem
- Córka Solorza miała tropić jego jachty! Oto, na co wydał ponad MILIARD złotych