O dotychczasowych 9 meczach niebiesko-czarnych rozmawialiśmy z Łukaszem Skrzyńskim, kapitanem bydgoszczan.
- Za nami półmetek rundy jesiennej. Jak ocenia pan dorobek Zawiszy?
- Generalnie pozytywnie. Choć trzeba przyznać, że mając duże aspiracje i ambicje, kilka razy zaprezentowaliśmy się przeciętnie. Chcemy nie tylko wygrywać, ale także prezentować ładny dla oka futbol, by kibice byli zadowoleni. W dwóch ostatnich meczach nie wykonaliśmy naszych założeń, choć trzeba sobie powiedzieć, że Dolcan mocno się nam postawił.
- Te dwa ostatnie remisy to jest jakiś powód do niepokoju?
- Tak bym nie stawiał sprawy. To oczywiście jest powód do zastanowienia. Dolcan zagrał dobry mecz. Z ŁKS nie potrafiliśmy wykorzystać tego, że rywal bronił się praktycznie całą drużyną. Oczywiście, że reagujemy na te remisy, bo to dla nas strata dwóch punktów, a nie zdobycie jednego. Mamy świadomość. że przy naszych celach remisy nas nie zadowalają. To była dla nas nowa sytuacja, ponieważ po raz pierwszy musieliśmy gonić wynik. Postaramy się z tego bagażu doświadczeń wyciągnąć wnioski na przyszłe mecze.
- Straty punktów oczywiście trochę bolą, ale generalnie można być zadowolonym z waszej postawy.
- Też mam podobne odczucia. Mam nadzieję, że w dużej części spełniliśmy aspiracje gospodarzy klubu i sympatyków. Od momentu jak objął nas trener Jurij Szatałow przegraliśmy jeden mecz. Fundament pod bieżące wyniki zbudowaliśmy tamtej wiosny. Mamy dobrą sytuację wyjściową przed kolejnymi meczami. Jednak nie popadamy w żaden hurraoptymizm, bo za nami dopiero jedna czwarta całych rozgrywek. Cieszymy się, że udało się nam wywieźć zwycięstwa z trudnych boisk w Nowym Sączu, Legnicy czy Olsztynie. Denerwują nas zremisowane mecze.
- To czego zabrakło, by je wygrać?
- Nie ma zespołu, który wszystko wygra. Znamy swoją wartość, wiemy co potrafimy zrobić na treningach, dlatego mamy żal do siebie, że nie pokazaliśmy tego w meczach. Trochę szwankuje konsekwencja w graniu. Brakuje też trochę luźniejszego podejścia. Musimy też popracować nad sferą mentalną. Jednak chciałbym przypomnieć, że w naszym zespole zaszło dużo zmian i potrzeba czasu, by się zgrać, nie tylko na boisku, ale także jako ludzie. Wiele spraw ma wpływ na końcowy wynik. Zapewniam, że wszyscy jestęmsy głodni sukcesu i nikt nie przyszedł do Zawiszy odcinać kupony.
- Co pana zaskoczyło do tej pory w lidze?
- Chyba jednak postawa Floty. Tylko analizując na spokojnie stwierdziłem, że dużą siłą tego zespołu jest zgranie. Nie było w nim wielu zmian i dlatego tak dobrze się prezentuje. Generalne spostrzeżenie jest takie, że w wielu meczach o wyniku decyduje dyspozycja dnia.
- Jakie dostrzega pan różnice lub podobieństwa w porównaniu z poprzednim sezonem?
- Wtedy było dwóch zdecydowanych faworytów Pogoń i Piast oraz dużo mówiło się o Arce. Teraz tych drużyn jest zdecydowanie więcej. Przed sezonem wymieniało się Cracovię i nas. Dorzuciłbym jeszcze Olimpię, Miedź, Termalikę i Arkę. Stawka jest bardzo wyrównana. W poprzednim sezonie liga była bardziej przewidywalna. Teraz teoretycznie słabsze zespoły nie są skazane na porażkę.
- Czego możemy się od was spodziewać w drugiej części jesieni?
- Chcielibyśmy przede wszystkim poprawić jakość naszej gry ofensywnej. Nie chcemy tylko wygrać po 1:0, ale dać kibicom możliwość przeżycia fajnych emocji, by ci mogli powiedzieć, że warto chodzić na Zawiszę, bo oprócz wyników jest ciekawa, ładna dla oka gra. Do tego będziemy dążyć.