W czwartek (12 kwietnia) przed sądem w Bydgoszczy oskarżony nie przyznał się do winy. - Chciałem ją tylko wystraszyć. Chciałem ratować nasze małżeństwo, nic poza tym - zeznawał Dariusz R.
Przyznał jednak, że skonstruował i podłożył bombę pod samochód żony. - Nie sądziłem, że komuś może stać się krzywda. Robiłem to w emocjach - tłumaczył na sali rozpraw.
Na szczęście do detonacji ładunku nie doszło. Przypomnijmy. Nauczycielka Zespołu Szkół w Warlubiu w powiecie świeckim przyjechała do szkoły swoim citroenem i kiedy zatrzymała auto i wyszła z niego, usłyszała dziwny sygnał. Coś, co brzmiało, jak dźwięk elektronicznego budzika. Pod autem zobaczyła przymocowany do niego pojemnik z nieznaną substancją.
Nauczycielka miała bombę pod samochodem. Wcześniej ktoś uszk...
Na wszelki wypadek przeparkowała auto dalej od budynku szkoły i wezwała policję. Placówkę ewakuowano, a funkcjonariusze znaleźli pod pojazdem bombę.
W czwartek sąd przesłuchał również pokrzywdzoną, Agnieszkę H.-R. Adwokat oskarżonego zapytał ją, czy teraz, gdy rozprawa się już rozpoczęła, byłaby skłonna podjąć mediację z byłym już małżonkiem (rozwód orzeczono w Toruniu z winy obojga). - Panicznie boję się tego, że jak mój były mąż wyjdzie na wolność, to mnie zabije. On nie odpuści - odparła na propozycję.
Dariusz R. wielokrotnie przepraszał za swój czyn. Rozprawa nadal trwa.
Ruszył kolejny proces lekarzy ojca min. Z. Ziobry
Źródło: TVN24/x-news