Problemy z miejscem po spalonym 26 lat temu Powiatowym Domu Kultury wracają, jak bumerang. Przewodnicy ciągle odpowiadają na kłopotliwe pytania turystów, a burmistrz wstydzi się, że starówka, która jest prawdziwą perełką jest oszpecona ogrodzoną dziurą. Albo śmietnikiem, jak kto woli. Bo temu, co znajduje się za nieestetycznym ogrodzeniem i taka nazwa nie uwłacza.
Chcieli sprzedać plac miastu za 2,5 mln złotych
Miejsce to jest wpisane w rejestr zabytków. Można zatem wystąpić z wnioskiem do Starostwa Powiatowego o wywłaszczenie właściciela.
- Wiem, że właściciel chcąc uniknąć wywłaszczenia, probował wypisać to miejsce z rejestru zabytków - mówi burmistrz Mariusz Kędzierski. - Jednak wojewódzki konserwator zabytków na to nie poszedł. Proces wywłaszczenia trwa długo, ale podjąłem już decyzję, że to najlepszy z możliwych kroków. Wiele różnych obietnic słyszałem od prawników i przedstawicieli pana Podeszwika, a żadnej nie spełnili. Zlecili badania geologiczne terenu, okazało się, że grunt jest nienośny, więc chyba uznali, że koszt budowy byłby zbyt duży. Najpierw bowiem pokazywali jakieś projekty, aby po otrzymaniu wyników tych badań zmienić taktykę. Mówili, że starają się o kredyt, ale nie mogą dostać, co mnie zdziwiło, bo przecież to teren właściciela PoloMarketów!
Ostatecznie na biurko burmistrza trafiła propozycja, aby np. miasto odkupiło teren za 2,5 mln złotych.
- Zażyczyli sobie warszawskich kwot za metr kwadratowy, a gdyby plac był tyle wart na pewno sprzedaliby go na wolnym rynku a nie proponowali interesu miastu - dodaje Mariusz Kędzierski. - Stwierdzili, że nie dadzą rady inwestycyjne podołać zadaniu i chcą się terenu pozbyć. Myślałem, że mam do czynienia z poważnym inwestorem, który przygotowuje się do budowy. Przeliczyłem się.
Burmistrz podkreśla, że poprzednie władze niepotrzebnie sprzedały tę działkę prywatnemu właścicielowi, zamiast przekazać ją w wieczyste użytkowanie. A konsekwencje tych decyzji niestety ponoszone są do dziś.
Kilka tygodni temu Hanna Pawlak, pełnomocnik właściciela terenu obiecała nam w rozmowie telefonicznej, że skontaktuje się z burmistrzem w sprawie terenu.
- Nie zadzwoniła do dzisiaj - mówi burmistrz. - Właśnie dlatego, że takie jest podejście do sprawy, nie widzę szansy na prowadzenie dalszych rozmów. Oni rozmawiać nie chcą.
Z hotelem, kasynem i wielką salą balową
Gdyby teren należał do miasta, odtworzenie budynku można by wpisać do ochrony dziedzictwa lub rewitalizacji.
- Pamiętam, jak pięknie było wewnątrz tego trzypiętrowego budynku - mówi Bożena Tobolska, która przez wiele lat w nim pracowała. - Była tam restauracja ze wspaniałą salą balową i specjalna scena dla orkiestry. Poza tym, swoje siedziby miały w nim: Powiatowy Dom Kultury, Miejska Biblioteka Pedagogiczna oraz kawiarenka. Znajdowały się tam także biura Chełmińskiej Spółdzielni Mleczarskiej, Powiatowego Związku Kółek Rolniczych oraz trzy mieszkania. Brakuje teraz takiego miejsca w Chełmnie.
- Kiedyś był tam hotel, natomiast w okresie międzywojnia - kasyno dla podoficerów - dodaje Jadwiga Alaba - Wesołowska, przewodnik chełmiński. - Gmach był piękny, zabytkowy, z wieżyczką. Gdyby należał do miasta można by na niego pozyskać pieniądze unijne. Przecież to był zabytek. Turyści wciąż dopytują kiedy zostanie odtworzony.
