Od kilku lat trwa zjazd jeśli chodzi o męską siatkówkę w Bydgoszczy. Po sukcesie w 2013 roku kiedy zespół prowadzony przez Piotra Makowskiego zajął czwarte miejsca w Plus Lidze, Pucharze Polski i Challenge Cup jest coraz gorzej. Jeszcze dwa lata później Vital Heynen potrafił doprowadzić bydgoszczan do piątej lokaty w lidze.
Od tego momentu zaczęły się wielkie kłopoty na każdym polu, a szczególnie finansowym. Piotr Sieńko, który był prezesem spółki zarządzającym zespołem, wykupił udziały Miasta Bydgoszcz i stał się jej większościowym właścicielem. Po odejściu firmy Transfer zespół został praktycznie na utrzymaniu miasta, czyli wszystkich bydgoszczan. Prezesowi Sieńce nie udało się pozyskać sponsorów, którzy by polepszyli sytuację zespołu. Skromność środków spowodowała, że zespół był personalnie coraz słabszy i bronił się przez dwa sezony przed spadkiem z elity.
Przed obecnym sezonem prezes Sieńko stracił nadzieję na poprawę sytuacji i był zdecydowany sprzedać miejsce w Plus Lidze, co wiązałoby się z pożegnaniem Bydgoszczy z siatkówką na wysokim poziomie. Gdy sprawa została upubliczniona poprzednia Rada Miasta upoważniła specjalną uchwałą prezydenta Rafała Bruskiego, by zrobił wszystko, aby zespół dalej pozostał w Bydgoszczy.
W spółce został przeprowadzony audyt, który wykazał, że są w niej długi. Padają różne kwoty. Od 780 tysięcy do około 1,5 miliona złotych. W międzyczasie prezes Sieńko zrezygnował z wszystkich funkcji w spółce i udziały przepisał na swojego syna, a sam podjął pracę w Polskiej Lidze Siatkówki jako wiceprezes.
Nowym prezes został Janusz Zacniewski, ale praktycznie sam musi zmagać sięz wszystkimi problemami. Między właścicielem spółki a władzami miasta trwają rozmowy dotyczące sprzedaży, ale postępów nie widać. I wszystko jest zawieszone w próżni. Całe szczęście zespół spisuje się całkiem nieźle i na boisku pokazuje, że warto na niego stawiać i stworzyć mu warunki do dalszej egzystencji.
W ostatnich dniach wybuchła afera z sekcją siatkarską Chemika. Władze klubu z Glinek uważają, że dobrze by było, aby wszystkie drużyny młodzieżowe i pracownicy sekcji zostali przejęci przez spółkę. Początkowo pismo klubu miało charakter koncyliacyjny, ale każde kolejne było w ostrzejszym tonie i wskazywało winnych sytuacji w osobach działających w sekcji. Zarząd Chemika zawiesił finansowanie sekcji, wstrzymał podpisanie umów z trenerami siatkówki i proponuje utworzenie tworu - Miedzyszkolnego Uczniowskiego Klubu Sportowego. Zdezorientowani rodzicie nie wiedzą czy ich dzieci mogą trenować, grać w rozgrywkach i generalnie co dalej z nimi.
A to wszystko dzieje się chwilę przed jubileuszem 70-lecia siatkówki w klubie.
OD AUTORA
Jeśli wszystkie osoby, którym leży na sercu dobro męskiej siatkówki w Bydgoszczy nie zjednoczą się w działaniu i nie będą uczestniczyły w jej ratowaniu, to mieszkańcy stracą kolejny zespół i dyscyplinę, które je rozsławiały. Odbudować się tego łatwo nie da. Przykład upadku Zawiszy i futbolu na wysokim poziomie niczego nikogo nie nauczył...