https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chleb z Cebulą

Rozmawiała Renata Kudeł
Rozmowa z HENRYKIEM CEBULĄ, artystą plastykiem, satyrykiem, laureatem "Srebrnej Szpilki" i "Eryka".

     - Idąc na wernisaż w Galerii "Na drabinie" kupiłam ostatni krakowski numer "Przekroju", ze zdjęciem Ludwika Jerzego Kerna na okładce. Jednego z tych, którzy nie będą już współpracować z warszawską redakcją tygodnika. Zwalnia się miejsce po Filutku... Nie ma pan ochoty w nie wskoczyć?
     - Kiedyś rysowałem do trzydziestu, czterdziestu różnych gazet, nie byłoby to więc dla mnie coś nowego, ale nie widzę się już w tej roli. Z autorem "Filutka" widziałem się zresztą w Warszawie dwa tygodnie temu i całą tę sytuację z przenosinami redakcji do Warszawy skwitowaliśmy pewną fraszką, ale ponieważ jest niecenzuralna, nie będę jej przytaczał.
     - A ja się jeszcze "uczepię" tego "Przekroju". Na ostatniej stronie w podpisie do rysunku czytamy "Kasa, chłopie, kasa! Jak się ją ma, to można nawet kolumnę Zygmunta przenieść do Pcimia". Nie ciągnęło pana nigdy, żeby się z Podkarpacia, z Przeworska, przenieść do salonów stolicy?
     - Miałem w osiemdziesiątym pierwszym roku taką propozycję. Kończyłem wówczas Akademię Sztuk Pięknych, współpracowałem z "Radarem", "Szpilkami". Ale silniejsza była we mnie bojaźń, że nie utrzymam rodziny, bo kończąc studia miałem już czworo dzieci. Potem zmieniłem zdanie, ale było już za późno, świat się zmienił po stanie wojennym, gazety popadały. A teraz mam ośmioro dzieci i mocno tkwię tam, gdzie żyję.
     - Lubi pan swój Przeworsk, mostek, przez który przechodzi pan codziennie idąc na dworzec autobusowy?
     - A skąd pani to wie?
     - Przecież sam pan o tym napisał w katalogu wystawy.
     - No tak, rzeczywiście tak napisałem. Lubię Przeworsk, lubię Jarosław, gdzie uczę w liceum plastycznym. Mam satysfakcję, że moi uczniowie... już uczą, między innymi w tymże liceum. Pięciu z nich zajmuje się satyrą, robią poważne imprezy satyryczne w kraju. Wie pani, ja lubię wiele miejsc. Kraków na przykład. Jest niepowtarzalny. Zawsze z przyjemnością chodzę sobie po pięknych i - z przeproszeniem - zasranych - Plantach.
     - Można "zaszczepiać" satyrę także na prowincji? Poza Krakowem, Warszawą?
     - To, co robi we Włocławku Grzesiek Misiak, to, co robię ja w mojej "Piranii" w Jarosławiu daje taką nadzieję.
     - Miał pan kiedyś kompleksy z powodu nazwiska?
     - Nie cierpiałem z tego powodu. A teraz to niektórzy mi nawet zazdroszczą. Na przykład mój miły skądinąd kolega, który nazywa się Krawczyk, Krzysztof zresztą, i używa pseudonimu, żeby się odróżnić. Albo, tak jak ja z Jarosławia, Antek Kowalski, profesor Akademii, ale cóż, jak mówi, kariery nie zrobił, bo nazwisko, nazwisko ma niedobre. Nie to, co tacy: Kapusta, Cebula, Ćwikła, Rzeszutek, Czeczot, Mleczko czy Rzeżucha...
     **

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska