W poczekalni do pediatry przy Kościerskiej pozajmowane wszystkie krzesełka. Kilkumiesięczne maluchy płaczą. Starsze grzecznie czekają na swoją kolej - tak jak Julka, która przyszła do lekarza z mamą. - Córka w tym roku poszła do przedszkola - mówi Alicja Kosikowska. - Dziś przyszłyśmy na kontrolę. Myślę, że Julia w poniedziałek wróci na zajęcia.
Gorzej z maluchami
Rodzice są zaniepokojeni - zauważyli, że ich dzieci spotykają się w coraz mniej licznych klasach. Chojnicki sanepid od ubiegłego tygodnia zbiera informacje o szkolnej absencji. Szefowie wszystkich placówek oświatowych muszą zgłaszać, jeśli nieobecność będzie 40-proc. lub wyższa w przedszkolu, a co najmniej 20- proc. w szkole.
Jak wyglądały raporty w ubiegłym tygodniu? Do sanepidu zgłosiły się cztery przedszkola, 11 podstawówek, dwie szkoły ponadgimnazjalne i wszystkie trzy gimnazja.
- Gorzej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o mniejsze dzieci - mówi Wiesława Gerke, dyrektorka "siódemki". - W ubiegłym tygodniu rozważaliśmy zawieszenie zajęć, bo jednego dnia absencja przekroczyła 50 proc. W tym tygodniu jest spokojniej.
Nie wyklucza jednak zamknięcia szkoły, jeśli sytuacja się pogorszy. - Rodzice mają oczekiwania, że z dnia na dzień podejmiemy taką decyzję. Na pewno to rozważymy, jeśli będzie potrzeba - zapewnia Gerke.
Nie leczą sami
Z kolei dyrektorka Przedszkola nr 9 uspokaja: nie ma powodów do paniki. - Dziś (środa - red.) mamy frekwencję 72-proc. Oczywiście, są grupy, gdzie dzieci jest dziewięcioro, ale i takie, gdzie jest 23 - mówi szefowa "Skrzatów" Barbara Strzałkowska. - W zeszłym roku było dużo gorzej.
Jak tłumaczy, wielu rodziców zostawia w domu asekuracyjnie zdrowe dzieci. Wolą podrzucić malucha do babci. A gdy tylko pojawiają się pierwsze objawy choroby, pędzą do lekarza. - Rodzice raczej nie leczą dzieci na własną rękę. Ewentualnie kupują syropy - mówi Regina Daszkowska z Apteki Kaszubskiej.
Jak ustrzec nasze maluchy przed kichaniem i kaszlem? Zgodnie z zaleceniami sanepidu w każdej szkole powinny być papierowe ręczniki, mydło i papier toaletowy.
Lekarze radzą oszczędnie rozdawać całusy i często myć ręce, a przede wszystkim - nie panikować. Alarmu nie ma. Działający przy starostwie zespół do przeciwdziałania pandemii grypy nie zebrał się jeszcze ani razu. - Osoby przygotowane do tego merytorycznie stwierdziły, że nie ma takiej potrzeby - mówi Andrzej Nogal, kierownik biura zarządzania kryzysowego i ochrony ludności w starostwie.