Po raz pierwszy Fundacja zaprosiła na Dzień Polski w Kaatsheuwel, niedaleko Waalwijk. To była promocja wszystkiego, co dobre - w Polsce, zwłaszcza w Chojnicach, ale i w Holandii. Było więc promocyjne stoisko z folderami z naszego kraju, były kramy Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum i Fundacji Kienkeurig z Waalwijk, stowarzyszenia Osstoja z Oss w Holandii, które prowadzi polską szkołę, biura pracy, no i przede wszystkim niebiańsko pachnące stoisko Promocji Regionu Chojnickiego ze smakołykami z Kaszub, które znikały w mgnieniu oka.
Holendrzy i Polacy mogli podziwiać obrazy i zdjęcia młodych polskich artystów - Anny Eichler, Sabiny Twardowskiej, Unisławy Tuszyńskiej, Zbigniewa Sikory i Pawła Stelmacha. Bo miało być nie tylko coś dla ciała, także dla ducha.
- Czy faktycznie Polacy rozbijają się z prędkością światła na drodze i za dużo piją - tak prowokacyjnie zaczęła się dyskusja podczas panelu, w którym wzięli udział przedstawiciele biur pracy i agencji pomagających Polakom, samorządów i konsulatu. Okazało się, że jest jeszcze dużo do zrobienia, żeby nasza nacja nie była postrzegana jako "polskie tsunami", ale musi się do tego zabrać jedna i druga strona...
Wieczorem furorę zrobił Big Band z Chojnic, który koncertował przez kilka godzin, budząc powszechny zachwyt. - Wasza nazwa jest niedobra - żartował Albert Menheere, szef Fundacji Kienkeurig. - To nie jest Big Band, ale Znakomity Band! Stoisko Promocji Regionu Chojnickiego nazwał "restauracją trzygwiazdkową z bardzo dobrą obsługą", zaś do wiceburmistrza Chojnic Edwarda Pietrzyka zwrócił się z gorącym apelem, by ten pamiętał i miał na sercu - tak jak Holendrzy - chojnickie Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum. - Bądźcie wrażliwi i uważni - mówił Menheere.
Chojniczanie zostali bardzo serdecznie przyjęci przez Holendrów. - Oni myślą o wszystkim, nawet o kanapkach na drogę dla nas - mówiła rozczulona Mariola Henszke z zarządu Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum w Chojnicach.
Czytaj e-wydanie »