Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice. Kto rządzi na działkach "Metalowiec"

MARIA EICHLER
Mirosław Frymark i Lech Brzost nie czują się odwołani przez zarząd w Gdańsku
Mirosław Frymark i Lech Brzost nie czują się odwołani przez zarząd w Gdańsku Maria Eichler
Zarząd okręgu Polskiego Związku Działkowców nie wycofał się z wcześniejszych decyzji i nie są dla niego stroną odwołane władze. A te zarzucają centrali nieprawne działania.

Były prezes "Metalowca" Lech Brzost i jego zastępca Mirosław Frymark podkreślają, że nie dotarły do nich dokumenty związane z odwołaniem zarządu. Uznają, że odwołanie władz "Metalowca" było nieuzasadnione, bo decyzję podjęło tylko prezydium, a nie cały zarząd okręgowy. Kwestionują też zarzuty pod swoim adresem. - To nieprawda, że nie wykonywaliśmy poleceń Gdańska - mówią. - Trudno uznać za poważny zarzut, że chodziliśmy na spotkania do burmistrza i że nie kryjemy sympatii do przekształcenia działek, skoro taka jest wola działkowiczów. Nie mogliśmy też do tej pory wykluczyć tych, którzy złamali zasady stawiania altan, bo przecież na "Metalowcu" działa powiatowy inspektor nadzoru. Są trzy nakazy rozbiórki.

Uważają, że mogą działać nadal i dlatego zwołali walne zebranie na 20 kwietnia. - Czynimy wszystko, żeby nie zawieść działkowiczów - mówią. - Jeśli będzie taka wola, to ludzie mogą nas na zebraniu odwołać.

Na zebranie zaprosili przedstawicieli PZD z Gdańska, powiadomili też o nim Radę Krajową. Nadal nie przekazali dokumentów zarządowi komisarycznemu, proszą, by na ich przekazanie przyjechał ktoś z Gdańska. Ale ubolewają nad zablokowaniem konta i nad tym, że zastosowano "bolszewickie metody", by sparaliżować ich działania.

Tymczasem dla Gdańska stary zarząd nie jest już partnerem do rozmowy. - Jak mogą mówić, że nie dostali dokumentów z odwołaniem, kiedy ich komplet wysłałem na podany mi adres, a przyjęcie korespondencji pokwitował 25 marca teść pana Brzosta - irytuje się prezes PZD w Gdańsku Czesław Smoczyński. - Zebranie, które zwołali, jest nielegalne. I tak będzie unieważnione. Ci ludzie nie mają prawa go zwoływać.

Podkreśla, że przysługuje im prawo odwołania się od decyzji do Rady Krajowej, ale to nie wstrzymuje obowiązku przekazania dokumentacji. Jeżeli jej nie przekażą, to sprawa skończy się w sądzie. Zdaniem Smoczyńskiego nie ma też powodów do uznania, że naruszono prawo przy odwołaniu władz "Metalowca". - Niech sobie poczytają przepisy, bo ich nie znają - ironizuje. - To kolejny dowód na to, że nie powinni rządzić.

Smoczyński na pewno nie przyjedzie na zebranie do Chojnic. Dla niego partnerem do rozmów jest tylko zarząd komisaryczny.
Do tematu wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska