Niedawno stowarzyszenie Projekt Chojnicka Samorządność pytało magistrat, w jakiej wysokości zostały zabezpieczone środki na tzw. inicjatywy lokalne. Odpowiedział zastępca burmistrza Edward Pietrzyk - że nie było potrzeby zabezpieczania jakichkolwiek funduszy na ten cel, bo do 17 lipca, czyli do daty wysłania odpowiedzi na zapytanie, do ratusza nie wpłynął ani jeden wniosek. - Nie zabezpieczono żadnych środków, gdyż byłoby to sprzeczne z zasadą racjonalnego gospodarowania - odpowiada burmistrz Pietrzyk.
Zdaniem Jacka Studzińskiego, wybranego właśnie na drugą kadencję lidera stowarzyszenia, to zła interpretacja zapisów uchwały.
- Nie zgadzamy się z takim stawianiem sprawy - mówi. - Burmistrz nie wykonał uchwały rady miejskiej z 14 listopada ubiegłego roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Powinien zabezpieczyć fundusze na ewentualne wnioski, a nie czekać, aż one wpłyną.
Po odpowiedzi wiceburmistrza stowarzyszenie postanowiło złożyć skargę na burmistrza do rady miejskiej. Zapewne na sierpniowej lub na wrześniowej sesji rozpatrzą ją radni.
A czy jest w ogóle o co kruszyć kopie? Zdaniem stowarzyszenia, tak. Bo inicjatywa lokalna to narzędzie, które pozwala obywatelom zgłaszać samorządowi różne projekty - od urządzenia placu zabaw po imprezę osiedlową pod chmurką. Ale uwaga - to nie jest wyciąganie ręki po pieniądze, tylko dzielenie się kosztami. Po partnersku. Każdy samorząd powinien być więc zainteresowany, by lokalnych inicjatyw było jak najwięcej. Jeśli jednak rada nie określi puli środków, to tak, jakby w ogóle nie brała pod uwagę, że takie inicjatywy mogą się narodzić...
Czytaj e-wydanie »