www.pomorska.pl/chojnice
Więcej informacji z Chojnice znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/chojnice
Roman Kwiatkowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Romów w Polsce wysłał pismo do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji z prośbą o podjęcie przez policję wszelkich działań mających na celu wyjaśnienie i wygaszenie konfliktu pomiędzy społecznością romską a "nieromską" w Chojnicach.
Kwiatkowski podkreśla, że po śmierci Ukraińca, pobitego przez Romów, ale zmarłego na skutek zawału, Romowie boją się o swoje życie - odwetu i krwawej zemsty zapowiadanych im przez Polaków i Ukraińców. Część z członków romskiej społeczności uciekła, wedle informacji Kwiatkowskiego z Chojnic. Dlatego prezes Stowarzyszenia Romów prosi, by na miejsce wysłać mediatorów do zażegnania konfliktu.
Policja z ręką na pulsie
Co na to policja? Czy potwierdza wzrost napięcia pomiędzy Romami i Polakami? Co robi? Jak zareagowała na pismo Kwiatkowskiego?
Renata Konopelska, rzeczniczka policji zapewnia, że policja cały czas trzyma rękę na pulsie. Jest w stałym kontakcie z Romami. Przyznaje, że początkowo, gdy Romowie czytali wpisy na forach internetowych, to czuli się zagrożeni. Teraz jest inaczej. Na os. Kolejarz pojawiło się więcej patroli.
Konopelska podkreśla, że wszystko jest pod kontrolą. - Oczywiście - zaznacza. - Wszystkiego na 100 procent nie jesteśmy w stanie przewidzieć, ale czuwamy.
Burmistrz zaniepokojony
Tymczasem Arseniusz Finster jest oburzony, że Roman Kwiatkowski sugeruje istnienie w Chojnicach konfliktu narodowościowego.
- Boli mnie zastosowany przez Pana podział na społeczność romską i nieromską, ukraińską i polską - pisze do Kwiatkowskiego. - Wszyscy jesteśmy obywatelami polskimi. Uczyniłem wszystko, by gasić zarzewia konfliktu i dążyć do wyjaśnienia sprawy. Chojniczanie nie dążą do eskalacji konfliktu, oczekują zwykłej sprawiedliwości.
Jak podkreśla, dręczy go niepokój, ale nie siedzi z założonymi rękoma. Próbuje tonować nastroje wśród tych, którzy chcieliby być może szukać sprawiedliwości na własną rękę i na bakier z prawem. - Sprawa nie jest prawnie zakończona - mówi. - Żona zmarłego Walerego ma już pełnomocnika, który będzie ją reprezentował.