Chojnicki dworzec nadal do wzięcia

I jest problem. Bo tuż przed wyborami do Sejmu w świetle fleszy doszło nawet do podpisania wstępnej umowy i wyglądało na to, że miasto ma chrapkę na dworzec, ale od tego czasu ten apetyt jest zdecydowanie mniejszy, jeśli nie zerowy.

Przeczytaj także:Chojnicki dworzec na pewno nie będzie w najbliższym czasie remontowany

Jednak to na kwietniowej sesji Rady Miejskiej radni mają się wypowiedzieć, czy chcą dworzec, czy nie. Może im w tym pomóc poniedziałkowa wizyta Jana Szymańskiego, dyrektora departamentu programów rozwojowych w Urzędzie Marszałkowskim i posła Marka Biernackiego z PO. - Chciałbym uzyskać odpowiedź na pytanie, czy w kolejnym rozdaniu unijnych pieniędzy będą pieniądze na rewitalizację dworców - wyjaśnia burmistrz Arseniusz Finster.
Jeśli będzie taka opcja, to można zapisać rewitalizację dworca do strategii i aplikować o pieniądze. Bo bez unijnego wsparcia raczej trudno myśleć o remontowaniu z własnego budżetu. W ratuszu ubolewają nad tym, co teraz dzieje się z tym obiektem. Wiedzą, że jeśli by go przejęli, na pewno udałoby się go nie tylko zabezpieczyć, ale i chronić przed dalszą dewastacją.

Jest o czym myśleć, zwłaszcza że jak dotąd nie ma koncepcji, co na dworcu miałoby być. Była mowa o tym, że być może tu znajdzie się miejsce dla podopiecznych Kościoła Zielonoświątkowego, ale w końcu obiekt powinien na siebie też zarabiać, żeby nie był kolejną skarbonką.

Nie wiadomo, czy rację bytu miałaby tu restauracja, skoro inne - bliżej centrum - nie narzekają na nadmiar klienteli, a na dodatek przy dworcu brakuje miejsc parkingowych. Czy przyjąłby się bar mleczny? - Nawet za symboliczną kwotę użyczyłbym miejsce - deklaruje burmistrz.

Liczy na twórczą pracę radnych, którzy być może na sesji rzucą garść pomysłów.